Luquinhas przykładem jak ważny w piłce jest drybling

Od kiedy Legia przeszła na ustawienie 1-3-4-3, Luquinhas zaczął dawać liczby. Na wiosnę zebrał już więcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (3 gole i asysta) niż podczas całej rundy jesiennej (3 ostatnie podania). Brazylijczyk zaczął dawać liczby, ale nie to jest głównym tematem rozmów w jego kontekście. W ostatnich dniach media aż huczą z powodu polowania na jego nogi, jakie urządzają sobie rywale, aby utrudnić mu grę.

Stary zabieg

Celowe uprzykrzanie życia najlepiej usposobionemu technicznie zawodnikowi rywala to oczywiście żadna nowość. Poskrobanie go po „marchewkach”, czy ostre wejście zaraz na początku meczu, kiedy sędziowie ostrożniej rozdają kartoniki to stary „trick”. Trenerzy często na to uczulają i na odprawie przedmeczowej polecają swoim podopiecznym, aby nieczystymi zagrywkami wybili rywalowi z głowy próby dryblingu i holowania piłki. Podejrzewam, że podobne instrukcje zawodnikom przesłali Marcin Brosz oraz Waldemar Fornalik. Adrian Gryszkiewicz już 2 minuty po pierwszym gwizdku solidnie nadepnął Luquinhasa, a we wczorajszym meczu Pucharu Polski Brazylijczykowi w 10 minucie „zameldował się” Michał Chrapek.

REKLAMA
https://twitter.com/majkel1999/status/1367199039767392258

Luquinhas w tym sezonie jest najczęściej faulowanym piłkarzem Ekstraklasy, ale najczęściej prześladowany był również w ubiegłych rozgrywkach. W obecnej kampanii łącznie był nieprzepisowy zatrzymywany 62 razy, co przy jego liczbie minut (1411) daje średnią niemal równą 4 razy na mecz. Po przejściu na system z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi Brazylijczyk gra jako wąsko ustawiony skrzydłowy i pokazuje się w strefach, gdzie najłatwiej wejść mu w pojedynek. Przez to liczba fauli jeszcze bardziej wzrosła, a opinia publicznie – zresztą bardzo słusznie – domaga się większej ochrony nóg Luquinhasa.

Czy jest na to rozwiązanie?

„Mniej holowania, więcej grania piłką” – między innymi takie odpowiedzi udzielali eksperci pytani o to, jak rozwiązać ten problem. Przepraszam, ale moim zdaniem takie wypowiedzi to kpina. Luquinhas wykorzystuje swoje umiejętności. Drybluje, bo umie. Ma bardzo dobrą technikę, kontrolę piłki, przyspieszenie i zwrotność, więc wygrywanie pojedynków leży w jego naturze. On tym robi przewagę. Każdy zawodnik ma określone zadania do wykonania na boisku, a do tych Luquinhasa należy między innymi wygrywanie pojedynków. Tego od niego oczekuje Czesław Michniewicz. Tak więc nie może nagle powiedzieć na odprawie przedmeczowej: „Musisz przestać kiwać, bo cię za bardzo kopią i nie możemy ryzykować kontuzji”.

Na ten problem niestety nie ma rozwiązania. Owszem, Luquinhas może szybciej oddawać piłkę do kolegów, ale wówczas nie będzie tak efektywny. Wygrywanie pojedynków dają tą korzyść, że indywidualnie tworzysz przewagę, a więc znajdujesz się w lepszej pozycji do wykreowania okazji koledze. To niezwykle ważna umiejętność i mimo, że futbol staje się coraz bardziej zespołowy, kolektywny i coraz mniej w nim miejsca na indywidualizm to myślę, że każdy trener chciałby mieć w zespole piłkarza o takiej charakterystyce.

Kopią nie tylko w Polsce

W naturze dryblerów jest podejmowanie ryzyka. Zarówno tego związanego ze stratą piłki, jak i tego, które naraża ich na ból, a w gorszym wypadku kontuzje. I to tyczy się całego piłkarskiego świata. Nie tylko w Polsce kopią Luquinhasa po nogach. Jak słusznie zauważył Andrzej Gomołysek na Twitterze Brazylijczyk będąc piłkarzem Aves również był często faulowany. W swoim ostatnim sezonie w portugalskim klubie był drugim najczęściej faulowanym zawodnikiem ligi.

Przykładów w mocniejszych ligach długo nie trzeba szukać. Nad Neymarem też co jakiś czas rozkłada się parasol ochronny i zwraca uwagę na to, aby ostrzej karać rywali, którzy urządzają polowanie na jego nogi. Leo Messi od lat zalicza mnóstwo dryblingów i nie przeszkodziło mu to przejść do historii piłki nożnej i pobić masę rekordów. Jack Grealish w Premier League już kilka tygodni temu dobił do 100 wywalczonych fauli, a Edena Hazarda, kiedy grał w Chelsea i był jeszcze w formie też niemiłosiernie faulowali. Taki jest żywot dryblerów i ciężko znaleźć na to rozwiązanie. Niemniej jednak, w nowoczesnej piłce, gdzie z roku na rok coraz bardziej istotne stają się stałe fragmenty gry tacy piłkarze mogą być jeszcze bardziej rozchwytywani na rynku.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ