Przed poprzednim sezonem uważałem Seville za drużynę gotową do walki o mistrzostwo. I rzeczywiście, przez znaczną część sezonu byli oni jedynym rywalem Realu Madryt. Los Nervionenses wpadli jednak w dołek podczas rundy wiosennej, z którego zdaje się, wciąż nie potrafią wyjść. We wszystkim nie pomaga sytuacja w okienku transferowym, podczas którego Sevilla więcej straciła, aniżeli zyskała. Mam duże wątpliwości co do drużyny prowadzonej przez Julena Lopeteguiego. Obawiam się nawet, że mogą wypaść poza najlepszą szóstkę ligi.
Zacznijmy od strat poniesionych przez klub w okienku transferowym
Na pierwszy plan wychodzą oczywiście dwa transfery: Diego Carlosa i Julesa Kounde. Sevilla za jednym zamachem straciła więc parę podstawowych środkowych obrońców. Przykład Realu Madryt z poprzedniego lata pokazał, że nie musi to oznaczać katastrofy. Problem w tym, że w kadrze zespołu z Andaluzji nie ma ani jednego defensora gotowego wejść w buty kogoś z wyżej wymienionej dwójki. Sevilla ściągnęła do siebie Marcao z Galatasaray, ale to nadal za mało. Dziura powstała w defensywie jest na ten moment zbyt duża. Narracja wychodząca z klubu cały czas jest taka, że pracują nad kolejnymi transferami.
Dlaczego jednak do tej pory brakuje wzmocnień? Sytuacja w hiszpańskiej piłce jest obecnie taka, że kluby w znacznej większości muszą najpierw kogoś sprzedać, aby w ogóle myśleć o transferach do klubu. Nie inaczej jest w Sevilli, która dodatkowo zakładała znacznie większe zyski w poprzednim sezonie. Skończyło się na odpadnięciu z Ligi Mistrzów już po fazie grupowej, a z Ligi Europy na etapie 1/8 finału. To spowodowało dość duże jak na ten klub problemy finansowe. A Finansowe fair play w Hiszpanii jest, jakie jest i kluby muszą się do niego dostosowywać. Problemem obecnie jest znalezienie solidnych zmienników na obecnym rynku w rozsądnej cenie.
Dotychczasowe wzmocnienia nie rzucają na kolana
Wspomniałem już o Marcao, który powinien stać się główną postacią w defensywie. Jest to ciekawie zapowiadający się środkowy obrońca i bez większych problemów powinien poradzić sobie w LaLiga. Poza nim nową twarzą na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan jest Alex Telles. Lewy obrońca został wypożyczony z Manchesteru United. Brazylijczyk jest na zakręcie swojej kariery i pobyt w Sevilli ma być szansą na jej odratowanie. Sevilla zdecydowała się także na podpisanie kontraktu z Isco. Hiszpan od miesiąca pozostawał bez klubu po tym jak wygasła jego umowa z Realem Madryt. Po jego ostatnich sezonach ciężko jednak rozpatrywać go jako wzmocnienie.
Lopetegui kilkukrotnie otwarcie mówił o konieczności zmian w kadrze i poczynienia wzmocnień. Monchi przeczesuje rynek w poszukiwaniu odpowiednich zawodników, ale nie może mówić o dużym komforcie. Ograniczają go przede wszystkim możliwości finansowe klubu. Czasu jest coraz mniej, liga startuje już w ten weekend, a nowi zawodnicy potrzebni są na wczoraj. Do tego należy dodać, że Sevilla ma obecnie najstarszą kadrę w LaLiga (średnia 28.8 lat). Nie zwiastuje to nic dobrego.
W koncepcie Lupeteguiego na Seville coś się wypaliło już pod koniec poprzedniego sezonu
Niestety okres przygotowawczy nie pokazał, aby drużyna zrobiła krok do przodu, a wręcz przeciwnie. Najwięcej braków pokazał mecz towarzyski z Arsenalem, przegrany przez Los Nervionenses aż 6:0. Słaba i dziurawa defensywa, a do tego bezpłciowy atak. Lopetegui szuka wyjścia z tej trudnej sytuacji, ale nie bardzo widać, aby miał jakikolwiek plan. Doszło nawet do tego, że otrzymał on do swojej drużyny zawodnika, w którym jest niemal zakochany, czyli Isco. Mam jednak spore wątpliwości co do tego, czy były piłkarz Realu Madryt będzie odpowiednim impulsem do poprawy tej złej sytuacji.
Obecnie największym sojusznikiem Sevilli w walce o miejsce dające kwalifikacje do Ligi Mistrzów jest to, przez co oni sami cierpią, czyli finansowe fair play. Tylko dzięki temu pozostałe ekipy walczące o czwarte miejsce w LaLiga nie uciekają Sevilli pod względem kadrowym. W Hiszpanii od kilku lat panuje jednak duży ścisk tuż za plecami czołowej trójki ligi. Do tej pory Sevilla była ekipą, która próbowała do tej czołówki dołączyć. Obecna kadra nie daje jednak zbyt dużych nadziei na utrzymanie tego statusu. Gdyby liczyć tylko rundę wiosenną poprzedniego sezonu LaLigi, Sevilla znalazłaby się dopiero na 7 miejscu w tabeli. Wcale się nie zdziwię, jeżeli podobnie będzie po pełnym sezonie 2022/23.