Katarczycy przylecą do Polski i Słowenii na swój debiutancki mundial. Dzięki wysokiej pozycji w rankingu FIVB mogli po raz pierwszy cieszyć z upragnionego awansu. Na pewno są jednymi z największych beneficjentów tego kwalifikacyjnego rozwiązania, bowiem za pomocą zwykłych eliminacji nigdy nie byli w stanie załatwić sobie biletu na mistrzostwa świata.
Argentyński wzrost
Droga do wiekopomnej kwalifikacji zaczęła się tak naprawdę od zatrudnienia Camilo Soto. Argentyński szkoleniowiec jako sternik już w pierwszym roku swojej pracy skierował Katar po inauguracyjne trofeum w dziejach. W 2018 roku na Asian Cup jego zespół wędrując po złotym szlaku nie dał się pokonać ani razu. Trasa nie miała też dla nich specjalne ułatwionego przebiegu, ponieważ pobili na swojej drodze Koreę Południową, Japonię i Iran.
Ogólnie reprezentacja od przyjścia argentyńskiego szefa notuje procentowo więcej zwycięstw. Miało to korzystne oddziałowywanie na umiejscowienie w tabeli klasyfikacji międzynarodowej federacji. Bez rezultatów na poszczególnych rozgrywkach w Azji nie byłoby mowy o jakimkolwiek wyjeździe. Asian Championship i piąte miejsce w nim zajęte jest godne odnotowania. Katar w 2021 roku prawie wyrównał swój dawny kamień milowy.
Podebrani
W składzie katarskim łatwo znaleźć naturalizowanych graczy. Spośród nowo przystosowanych krajanów na ostatnim azjatyckim czempionacie wyróżnił się Youssef Oughlaf. Ten atakujący marokańskiego pochodzenia był najlepiej punktującym siatkarzem w swoim zespole. To właśnie jego skuteczność pomogła Katarowi zajść na piąte miejsce, które przy okazji stało się największym osiągnięciem w historii.
Jeszcze bardziej egzotyczni są Milos Stevanović i Nikola Vasić. Obaj Serbowie od wielu lat grają w katarskiej lidze. Przez chwilę działali razem w klubach i to dwukrotnie. Najpierw zaczynali wspólnie w Mladi Radnik Pozarevac, a później już na obczyźnie spotkali się po raz kolejny w drużynie El Jaish SC. Ale współpracowali tylko przez jeden sezon. Jednak w kadrze ten duet nie jest jak dotąd rozdzielany. Panowie z trzydziestkami na karku mogą dzielić się swoim opanowaniem warsztatu.
Można pomarudzić
Podopieczni Camila Andresa Soto przed światówką brali udział w Challenger Cup. Jednak nie był on zbyt długi, gdyż zakończył się on na jednym meczu. W pojedynku z Turkami przede wszystkim mieli problem z blokiem rywala. Co ciekawe katarski konglomerat nie był jakoś znacząco gorszy w samym ataku. No i nie dał się ograć całkowicie do zera. Ale w perspektywie odpadnięcia nie miało to większego znaczenia, tak można odznaczyć lepsze momenty nawet w takiej sytuacji.
Innym miejscem testów były siatkarskie zawody w ramach Islamic Solidarity Games (taki islamski odpowiednik igrzysk olimpijskich). Tam odnotowali zwycięstwa nad Pakistanem i Turcją oraz porażkę z Iranem, która ostatecznie przyczyniła się do braku awansu do finału. To niezły wynik, aczkolwiek słabo przekładający się na rzeczywistość mistrzostw świata. Na nich czekają starcia z siatkówką odmienną względem tej z Bliskiego Wschodu.
Doświadczyć czegoś nowego
Dla arabskiej brygady sam udział jest już wielkim osiągnięciem. I najprawdopodobniej na tym ono się zatrzyma. Trudno sobie wyobrazić, żeby Katar potrafił pokonać kogokolwiek ze swojej grupy. Wiadomo niczego nie powinno zakładać się na sto procent, ale w rzeczywistości nic nie przemawia za tym, że będziemy świadkami potężnej niespodzianki. Ten podbój trzeba będzie odłożyć w czasie.