Witamy wśród dużych chłopców! – Beniaminkowie Premier League chcą zostać na dłużej

Fulham FC, AFC Bournemouth oraz Nottingham Forest, to trójka drużyn która wywalczyła awans do Premier League. Pierwsza dwójka wraca po krótkich pobytach na zapleczu, tymczasem The Tricky Trees pojawiają się elicie po 23 latach oczekiwania. Wszystkich łączą jednak te same pytania. Co potrafią? I czy to wystarczy do utrzymania?

Fulham FC

Jeden z największych klubów yo-yo ostatnich lat. Awansowali w 2018, spadli w 2019, znów awansowali w 2020 i znów spadli w 2021. A teraz ponownie roznieśli Championship i ponownie budzą wątpliwości w temacie utrzymania w Premier League. W poprzednich sezonach w elicie zostawili po sobie marne wspomnienia. Dwukrotnie był to zespół nieciekawy, nie mogący zaprezentować swojego stylu i w efekcie dwukrotnie nie zdobył nawet 30 punktów. Tym razem za awans odpowiada Marco Silva, który stworzył ofensywnego potwora, nastawionego na dominowanie gry i miażdżenie przeciwnika na jego połowie. 106 zdobytych bramek, 90 punktów i średnia ponad 60% posiadania piłki sprawiło, że Fulham było dla Championship tym czym dla Premier League Manchester City i Liverpool. Aleksandar Mitrovic został królem strzelców, Harry Wilson najlepszym asystującym, a Tosin Adarabioyo wyrósł na lidera defensywy, prezentując duże umiejętności gry z piłką przy nodze. Brzmi to wszystko pięknie, jednak zawiera haczyk. Fulham nie da rady grać swojej piłki w Premier League. Może momentami tak, ale Leicester, West Ham czy Brigton nie da się zepchnąć do defensywy na cały mecz. A to tworzy zupełnie nowy problem. Fulham musi zmienić swoją tożsamość i stać się całkiem inną drużyną niż na zapleczu.
W okienku transferowym wydają się działać mądrze – zupełnie inaczej niż przyzwyczaili. Stracili co prawda Fabio Carvalho na rzecz Livepoolu, ale zakontraktowali Joao Palhinhe i Andreasa Pereire.

REKLAMA

Nowe wyzwania

Tych drużynie z Craven Cottage nie zabraknie. Pierwszym jest obsada bramki. Marek Rodak pozornie może wyglądać na przyzwoitego bramkarza, a wynik 73% udanych obron wstydu nie przynosi, trzeba jednak pamiętać, że dokonywał zaledwie 2.1 interwencji na mecz. Teraz Słowaka czeka znacznie więcej pracy i przyzwoitość z Championship może nie wystarczyć. Szczególnie przy jego tendencji do popełniania do drobnych błędów. Kolejnym problemem jest po prostu gra w defensywie. Ta opierała się na pressingu i zamykaniu rywala na jego połowie. Tim Ream i Tosin Adarabioyo nie byli defensorami upchniętymi we własnym polu karnym, starającymi się przetrwać oblężenie. A z tym nie raz będą musieli się teraz zmierzyć. Ładne podawanie piłki już nie wystarczy. Ostatnim problemem jest Aleksandar Mitrovic, a raczej jego styl gry. To nie tak, że on jest za słaby na Premier League. On po prostu jest typem klasycznego snajpera. Silny, dobry w powietrzu, obunożny. Gdy w Championship dostaje piłki w polu karnym to strzela na potęgę. Pytanie ile sytuacji bramkowych będą mu w stanie stworzyć partnerzy w trudniejszej lidze, bo poprzednim razem nie skończyło się to najlepiej…

Z dobrych wieści teraz mają Harry’ego Wilsona. Walijczyk jest kreatorem gry, jakiego w Fulham nie mieli od dawna. W poprzednim sezonie zanotował 19 asyst i wykonywał ponad 2 kluczowe podania na mecz. Robi wrażenie. W połączeniu z utrzymaniem trzonu zespołu i mającym jasny plan na ich grę trenerem nie wygląda to tak źle. Wciąż jednak czeka ich prawdziwa przebudowa sposobu gry, dlatego też obserwowanie jak sobie z tym poradzą, może być jednym z najciekawszych elementów początku sezonu. O ile nie wypuszczą jednego z kluczowych piłkarzy, jak Norwich zrobiło w Buendią w poprzednim sezonie.
Przewidywany skład (4-2-3-1): Rodak- Robinson-Ream-Adarabioyo-Tete – Cairney-Palhinha -Reid-Pereira-Wilson- Mitrovic

AFC Bournemouth

The Cherries dwa sezony spędzili w Championship. Wystarczająco by sporo się zmieniło, zbyt krótko byśmy jako kibice zapomnieli o ofensywnie usposobionej drużynie Eddiego Howe’a. Howe jest już jednak w Newcastle, a najlepsza ligę świata na południowe wybrzeże ściągnął Scott Parker. Bournemouth było rok temu najlepszą defensywą ligi tracąc jedynie 39 bramek i notując 21 czystych kont, trzeba jednak oddać, że podobnie jak Fulham, byli zespołem chcącym dominować grę. Zresztą byli też drugą ofensywą ligi. Różniło ich jednak podejście do dominacji. Bournemouth oparło swój styl na szybkich krótkich podaniach i budowaniu ataków pozycyjnych. Szybcy skrzydłowi w postaci Jaidona Anthony’ego i Ryana Christie siali postrach w bocznych sektorach, duński pomocnik, Philip Billing odpowiadał za kreowanie sytuacji, mając pozwolenie na podejmowanie ryzyka przy podaniach, a silny Dominic Solanke zdobywał bramkę za bramką. Bournemouth jest jednak znacznie pewniejsze w tyłach, gdzie bryluje irlandzki bramkarz, Mark Travers. Nie popełniający błędów i broniący większość sytuacji 23-latek w Premier League ma wskoczyć na wyższy poziom. W pakiecie z Lloydem Kellym, szybkim środkowym obrońcą chroniącym ich przed kontrami, dali drużynie pewność, która pozwoliła rozwinąć jej ofensywne skrzydła.

Drzemka na rynku transferowym

Klub zasili Joe Rothwell i Ryan Fredericks jednak to tylko solidne uzupełnienia składu. Odszedł doświadczony Gary Cahill, a wypożyczony z Liveproolu Nathaniel Phillips nie został wykupiony. Oznacza to, że na dzień dzisiejszy Bournemouth nie ma partnera na środek obrony dla Kelly’ego. Do tego atak wcale nie jest mocno obsadzony. Dominic Solanke, mógł zdobyć 29 bramek, ale zmarnował niemal drugie tyle sytuacji. Jego świetny wynik strzelecki wynikał bardziej z doskonałej kreatywności pomocy, niż jego skuteczności. Nadzieję na rozwiązanie tego problemu dał ściągnięty mu za rywala Kieffer Moore, który w 83 minuty na boisku strzelił 4 bramki. Niestety większość czasu spędził lecząc uraz. Być może to właśnie wysoki Walijczyk zacznie nowy sezon w wyjściowym składzie. Niemniej kadra Bournemouth jest wąska i jeśli przydarzy im się kilka kontuzji, cały sezon może legnąć w gruzach. Jest to drużyna, która może wnieść do Premier League ekscytujący futbol, ale musi wykorzystać pozostały czas na transfery, by mieć plan b, na wypadek urazów. Jeśli tego nie zrobią, jednego ze spadkowiczów prawdopodobnie już znamy.
Przewidywany skład: (4-2-3-1) Travers- Zemura-Kelly-Mepham-Stacey-Cook-Lerma-Anthony-Billing-Christie-Solanke

Nottingham Forest

Fatalny początek sezonu i zmiana menedżera nie zwiastował awansu. A jednak! Steve Cooper odmienił tą drużynę i uczynił z nią trzecią ofensywę i drugą defensywę ligi. Nottingham przede wszystkim był drużyną umiejącą dostosować się do rywala. Swansea rozbili 5-1 mając 30% posiadania piłki skupiając się na pressingu oraz szybkim ataku po odbiorze. West Bromwich pokonali 4-0 mając 70% posiadania piłki i cierpliwie szukając luk w defensywie rywala. To jednak nie oznacza, że brakuje im stylu. Ruchliwy i szybki atak w którym na wyróżnienie zasługuje Brennan Johnson płynnie potrafi kontrować, ale też przełamać defensywę rywala. Pomocnicy w pierwszej kolejności biegają pomagając zarówno ryglować środek pola jak i wspierając atak. Jeden wahadłowy jest szybki i podłącza się do ataku, drugi bardziej zachowawczy daje możliwość utrzymania piłki i gry pozycyjnej. Do tego trójka silnych i uzupełniających się obrońców z Joe Worrallem na czele, stanowiła mur nie do przejścia. Największa zaletą jest jednak Steve Cooper. Menedżer dokonał w Nottingham cudu, a jego taktyczny zmysł i umiejętność niwelowania atutów rywali, to coś co w Premier League z pewnością namiesza. Jeśli dorzucimy do tego oko do młodzieży, kroi nam się trener, który może zamieszać.

Kadrowe przetasowania

To zarówno plus jak i minus. Plus, bo do klubu trafiają piłkarze o uznanej jakości z różnych lig. Wśród nich są Dean Henderson, Jesse Lingard, Taiwo Awoniyi, Moussa Niakhate, Omar Richards, Harry Toffolo, Lewis O’Brien, Giulian Biancone czy Neco Williams. To gwarantuje głębie składy, pozwala na rotacje, a i daje ogromne pole do manewru takiemu taktykowi jak Steve Cooper. Oznacza to też jednak odejście ważnych graczy z ubiegłego sezonu. Djed Spence, Philip Zinckernagel, James Garner, Filip Krovinovic i Max Lowe zakończyli wypożyczenia i mają już nowe kluby, lub wrócili do swych macierzystych drużyn. Do tego bramkarz Brice Samba i obrońca Tobias Figueiredo opuścili drużynę. Oznacza to, że Cooper musi wpasować do składu cały tabun nowych piłkarzy, a od tego na ile te transfery będą udane, zależą szansę Forest na pozostanie w elicie. Jest to jednak jeden z ciekawszych beniaminków, zarówno kadrowo, jak i przede wszystkim trenersko, dający nam powiew świeżości. Dobrze, że tak zasłużony klub wrócił po latach, ale za zasługi punktów nie dają. Zobaczymy na ile zapracują na boisku!

Przewidywany skład: (3-4-1-2) Henderson-Worrall-Niakhate-McKenna –Williams-Yates-Colback-Toffolo- Lingard- Johnson-Awoniyi

Jeśli interesujesz się Premier League koniecznie dołącz do grupy Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,738FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ