Lechia ubiegły sezon zakończyła na wysokiej 4. pozycji w tabeli. Tym razem 4 miejsce wcale nie okazało się tym „najgorszym dla sportowca”, bowiem zapewniło gdańszczanom udział w eliminacjach Conference League. Co ciekawe, był to dopiero trzeci awans do europejskich rozgrywek w historii klubu, natomiast drugi na przestrzeni XXI w. Ostatni raz na europejskiej arenie Lechia mierzyła się w sezonie 19/20, wtedy w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy biało-zieloni musieli uznać wyższość duńskiego Brøndby IF. Teraz jednak, na samym początku europejskich zmagań lechistów czeka znacznie prostsze zadanie. W pierwszej rundzie gdańszczanie zmierzą się z Akademija Pandew z Macedonii, zaś potencjalnym rywalem Lechii w drugiej jest Rapid Wiedeń. Tym samym postaram się obiektywnie przedstawić szansę oraz samych rywali Lechii.
Akademija Pandew — jest się czego obawiać?
Nie ciężko jest się domyśleć Ademija to klub, którego właścicielem jest legenda macedońskiej piłki i Serie A — Goran Pandew. Drużyna została założona w 2010 roku, natomiast w najwyższej klasie rozgrywkowej w Macedonii zadebiutowała raptem 7 lat później. Podobnie jak w przypadku Lechii Gdańsk, Macedończycy Europy nigdy nie zwojowali. Na międzynarodowej arenie mają tylko jeden króciutki epizod z sezonu 19/20. Wówczas w pierwszym dwumeczu eliminacji LE. doświadczyli „konkretnego lania” 0-6 od Zrinjski Mostar. Portal transfermarkt.de podaje, że wartość całego zespołu wicemistrza Macedonii jest kilkukrotnie mniejsza niż Lechii.
Składając w kupę te wszystkie fakty, wydaję mi się, że pokonanie Macedończyków powinno być czystą formalnością dla biało-zielonych. Jak przystało na zespół z Bałkanów, jest to oczywiście waleczna drużyna, jednak każde inne rozstrzygnięcie w tym meczu zostałaby z pewnością okrzyknięta sporą kompromitacją, jeśli nie blamanżem.
Rapid Wiedeń — wybiegnijmy nieco w przyszłość
Jeśli wszytko potoczy się zgodnie z planem Kaczmarka i spółki to na Lechię w następnym dwumeczu będzie czekał 32-krotny mistrz Austrii — Rapid Wiedeń. Zespół ten ostatniego sezonu do udanych raczej nie zaliczy. W ojczystej Bundeslidze zajął dopiero 5. miejsce oraz szybko pożegnał się z krajowym pucharem. Mimo to trzeba przyznać, że zespół ze stolicy Austrii to raczej solidny europejski wyjadacz, a nie żadna przypadkowa ekipka. Drużyna z historią, tradycjami, trofeami i oddanymi fanami. Rapid w swoich szeregach posiada parę młodych perełek. Są to między innymi: Marco Grüll (23 lata), Yusuf Demir (21 lat), Emanuel Aiwu (21 lat). Łączna wartość tylko tej trójki jest porównywalna do równowartości wszystkich piłkarzy Lechii. Oczywiście pieniądze, ani wartości nie grają, aczkolwiek oddają klasę i wielkość potencjalnego rywala Polaków. A nawet, jeżeli kogoś nie przekonują te sumy, to warto przytoczyć, że Rapid w ubiegłym roku awansował do fazy grupowej Ligi Europy. Na dodatek Austriakom zabrakło zaledwie jednego oczka, by awansować do fazy pucharowej.
W tym miejscu się już zatrzymam i jeszcze wstrzymam od dokładniej analizy, bo
a) przez ponad miesiąc wiele może ulec zmianie w jednym jak i drugim obozie
b) Zwyczajnie nie mamy pewności czy dojdzie do tego starcia.
Jednak nie przejdę obojętnie obok głosu kibiców, którzy uważają, że szczęście przy losowaniu rzekomo nie dopisało. Nie ukrywam, iż nie rozumiem takiego podejścia. Jest to możliwość na ewentualny wyprawę z Lechią do fajnego miasta, meczu z ciekawą drużyną i co chyba najważniejsze- szansa poważny sprawdzian. Pewnie- można było szczególnie w 2 rundzie eliminacji trafić lepiej, ale chyba nie o to chodzi w tej zabawie, żeby ciągle liczyć na spotkania z drużynami niemal na poziomie Fortuna 1. Ligi.