Jak podaje hiszpańska Marca europejska federacja wpadła na pomysł zorganizowania nowych rozgrywek. Miałyby one zostać zainaugurowane w 2024 roku. Wtedy również Liga Mistrzów zadebiutuje w nowym formacie. Kolejny twór miałby być organizowany w okolicach sierpnia przed otwarciem głównych turniejów na Starym Kontynencie.
Mini Grand Tour
Świeży produkt UEFA byłby swoistym Final Four. Nie jest wiadome jakie zespoły uzupełniałyby jego zestawienie, chociaż można zakładać, że w tym gronie znajdzie się zwycięzca Champions League. Media podają także, że dane rozgrywki niekoniecznie miałyby miejsce w Europie (przypuszczalnie trafiłyby do Stanów Zjednoczonych). Te byłyby kontrą dla specjalnych przedsezonowych zmagań największych klubów.
Nie ma jeszcze oficjalnych stanowisk na ten temat. Ma być on dopiero rozważany wewnątrz federacji. Może zostanie ostatecznie porzucony (aczkolwiek według Marci pomysł ten spotyka się z ciepłym przyjęciem klubów i komisji rozgrywek), tak już sama informacja jest bardzo sugestywna. UEFA nadal kombinuje jak rozszerzać swój monopol. I to niezależnie od logiki sportowej.
Sprawdzanie limitu
Przy tym wszystkim można się zastanawiać ile jeszcze czeka nas takich innowacji ze strony związku z siedzibą w Nyonie. Na pewno ich liczba będzie równomiernie wzrastać wraz z przewidywalnymi okazjami na zarobek. W obecnych czasach nie podejmuje się decyzji mających na celu dobro dyscypliny. Liczy się przede wszystkim ich zyskowność. To jest zrozumiałe, ale odsłania także hipokrytyczną kurtynę ciągłych wzmianek o działaniu wyłącznie dla dobra futbolu.
Nie wiadomo jak nowy stworek wpłynąłby na obraz piłki nożnej. Dywagacje nad nim kreują pytania bez odpowiedzi. Czy po wprowadzeniu tego wyprze superpuchar Europy? Albo czy rzeczywiście kluby chętnie zgodzą się brać udział w rozgrywkach, które spokojnie mogą same zadbać o własne zagraniczne wyjazdy z towarzyskimi gierkami w tle? No i co na to piłkarze? Z czasem wszyscy będą wiedzieć więcej. A czy będą z tej wiedzy zadowoleni to już inna kwestia.