72 dni. Dokładnie tyle pozostało Lukasowi Podolskiemu, by wypełnić kontrakt z Górnikiem Zabrze. Mimo, że czasu jest coraz mniej, sytuacja niemieckiego napastnika polskiego pochodzenia wciąż pozostaje niewyjaśniona. „Poldi” na przestrzeni 14 ostatnich spotkań popisał się aż 7 trafieniami, a nagrania z jego uderzeniami królują w Internecie. Wartość sportowa Lukasa jest dziś niepodważalna i przynajmniej w teorii włodarze Górnika powinni zrobić wszystko, by zatrzymać swojego lidera. Ten ma jednak konkretne oczekiwania, od których uzależnia swoją przyszłość. Jak przyznał prezes klubu Arkadiusz Szymanek, Podolski oczekuje ambitnego planu rozwoju. Działacz na łamach „Dziennika Zachodniemu” zdradził, że 36-latek swoją decyzję uzależnia od celów, jakie Górnik będzie stawiał w kolejnym sezonie. Pytanie, czy tego typu podejście daje jakiekolwiek szanse na przedłużenie umowy z Lukasem?
Górnik nie jest klubem, który stać na większe wydatki
Bez cienia wątpliwości jest wiele zespołów, które z miejsca mogą zagwarantować Podolskiemu kilkukrotnie większą pensję. Na przestrzeni obecnego i poprzedniego sezonu, wydano ledwie 110 tysięcy euro na wzmocnienia, co pokazuje problemy ze środkami na transfery. W tym samym czasie zarobiono 2 miliony euro na sprzedaży Pawła Bochniewicza i Jesusa Jimeneza co wydaje się kwotą zadowalającą, ale zarazem kompletnie nie widać, by pozyskane środki pozwoliły wzmocnić skład. Scenariusz, w którym Górnik latem pokusi się o kilka wartościowych transferów jest zwyczajnie nierealny. Problemy finansowe były, są i niestety niewiele wskazuje by nagle zniknęły. Większość sprowadzanych piłkarzy przychodzi bez kwoty odstępnego, lub zostaje wypożyczona do Zabrza. Doraźnie – luki w składzie są wypełniane. Trudno jednak mówić tutaj o jakimkolwiek planie rozwoju.
W czerwcu kontrakt z klubem wypełnią m.in. Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki, Grzegorz Sandomierski czy Adrian Gryszkiewicz. Zamiast myśleć o wzmocnieniach, działacze będą musieli szukać następców dla piłkarzy, którzy odejdą „za darmo”. Praktycznie cała linia obronna będzie musiała zostać przebudowana. Dojdzie do oczywistego osłabienia składu przy jednoczesnym braku środków na łatanie dziur. Biorąc pod uwagę bardzo słabe pomysły transferowe jak Higinio Marin, ciężko być optymistą i wierzyć, że uda się utrzymać miejsce w środku tabeli. Górnik przeżywa swoiste błędne koło, bowiem wystarczyło np. przedłużyć kontrakt z Wiśniewskim, a następnie spróbować sprzedać go za większe pieniądze. Niestety, zabrzanie od niepamiętnych czasów nie potrafią inwestować i skupiają się na narzekaniu na brak funduszy, zamiast popracować, by te fundusze zdobyć.
Drużyna, która późną jesienią i wczesną zimą budziła zachwyt, na 5 ostatnich spotkań uzbierała ledwie 1 punkt
Niższe miejsce na koniec sezonu oznaczać będzie mniejsze pieniądze co jeszcze bardziej utrudni przygotowania do rozgrywek 2022/23. Nawet najwięksi optymiści muszą przyznać, że Górnik nie ma większych atutów, by przekonać Lukasa do pozostania w klubie. Jasne, Podolski nie przyjechał do Polski dla pieniędzy i miał świadomość, że nie trafia do drużyny mającej mistrzowskie aspiracje. Niestety, największym problemem nie jest aktualne miejsce w tabeli, nie są nawet finanse, a polityka, która zmierza donikąd. Górnik ograł Raków i Legię, zremisował z Pogonią, ale czy zostało to należycie „skonsumowane”? Czy potencjał Podolskiego został wykorzystany? Dziś mówimy o ligowym średniaku, który bardziej niż o poprawę swojej sytuacji, będzie musiał walczyć, by nie było gorzej.
Poldi w rozmowie z „Interią” powiedział swego czasu bardzo mądre słowa. „Nie mówię, że klub ma deklarować, że walczymy o mistrza, wkładając w zespół 10 milionów euro. Nie jestem szaleńcem żeby tak mówić, ale jak podkreślam, ważny jest ten plan na przyszłość”. Ja jako kibic niestety tego planu nie dostrzegam. Podolski z pewnością zdaje sobie sprawę, że perspektywy rozwoju są wątpliwe. Logika podpowiada, że dalsza gra w Zabrzu nie ma sensu, pytanie, czy będzie kierować się rozumem, czy też mimo wszystko uzna, że w perspektywie problemów, Górnik potrzebuje go jeszcze bardziej. Tylko co dalej?