Atletico Madryt zapewniło sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po zwycięskim dwumeczu z Manchesterem United. Jednym z głównych architektów tego sukcesu okazał się Brazylijczyk Lodi, który w pierwszym meczu zaliczył asystę, a w rewanżu na Old Trafford był autorem jedynej, decydującej bramki. Jak to się stało, że do niedawna rezerwowy gracz Atletico, okazał się kluczowy dla dalszego bytu mistrza Hiszpanii w Champions League?
Niespełnione oczekiwania
Renan Lodi na Wanda Metropolitano występuje już trzeci sezon. Przychodził do Madrytu jako potencjalny następca Felipe Luisa. Ciężko jednak uznać, że Lodiemu udało się wskoczyć w buty byłego obrońcy Atletico. Diego Simeone poświęcał 23-latkowi sporo czasu, nierzadko trenując z nim indywidualnie. Chciał, by ten w stu procentach wywiązywał się z zadań powierzonych mu na boisku. Od początku można było zauważyć, że Lodi potrafi włączać się do akcji ofensywnych, zaproponować tam coś ekstra. Zawsze jednak argentyński szkoleniowiec miał wobec Renana obiekcje co do gry w defensywie. Zdaniem Cholo Brazylijczyk nie był w stanie w pełni zaadoptować się do taktyki realizowanej przez Atletico.
Wobec takiego osądu, w sezonie 20/21 Lodi poszedł nieco w odstawkę u Simeone. Rzadziej pojawiał się w podstawowym składzie, czasem nawet nie łapał się na ławkę rezerwowych. Renan miał jednak odegrać swoją rolę w zdobyciu przez Atletico mistrzostwa Hiszpanii. W przedostatniej kolejce sezonu Rojiblancos podejmowali u siebie Osasunę i od 75. minuty to goście z Pampeluny prowadzili w tym spotkaniu. Mistrzostwo Hiszpanii mogło się wtedy wymknąć ekipie Simeone z rąk, ale sygnał do odrobienia strat dał kilka minut później rezerwowy w tym meczu Lodi, strzelając wyrównującą bramkę. Ostatecznie Atletico ten mecz wygrało, a w następnej kolejce sięgnęło po tytuł.
Ukryty potencjał
W obecnie trwającej kampanii Lodi również pełnił w Atletico rolę rezerwowego. Pomimo tego, że Diego Simeone często decyduje się na grę z wahadłowymi, to po lewej stronie zamiast Brazylijczyka często oglądaliśmy np. Yannicka Carrasco. Do licznych zalet Belga ciężko zaliczyć grę w defensywie, a mimo to trener Atleti wolał niejednokrotnie stawiać właśnie na Carrasco, zamiast na Lodiego. Tylko to może świadczyć o pozycji, jaką u Cholo zajmował 23-letni Brazylijczyk.
Ostatnio jednak coś się w Madrycie zmieniło. Na Wanda Metropolitano zimą pojawił się Reinildo, wcześniej występujący w Lille. Wydawało się, że nowy nabytek Los Colchoneros będzie rywalizował o miejsce w składzie właśnie z Lodim. Okazało się jednak, że na boisku może znaleźć się miejsce dla nich obu.
Swoboda w ofensywie
Gdy Atletico decyduje się na grę z wahadłowymi, Reinildo zostaje ustawiony po lewej stronie trzyosobowego bloku defensywnego. Mozambijczyk nie jest piłkarzem spektakularnym, oferuje za to solidność i odpowiedzialność w defensywie. Tym samym staje się kluczowy dla ustawionego przed nim Lodiego. Brazylijczyk mając za sobą Reinildo może pozwolić sobie na odważniejsze wypady do przodu, gdyż nawet jeśli nie zdąży wrócić na pozycję, może liczyć na asekurację.
Warto przy tym nadmienić, że Lodi nie zapomina przy tym o zadaniach defensywnych, niejednokrotnie pomagając zespołowi w grze obronnej. Gdy jednak na jego barkach spoczywa mniejsza odpowiedzialność za bronienie, ma on szansę, by błyszczeć z przodu. Wydaje się, że Renan dostał w końcu szansę, by pokazać swój ofensywny potencjał. W ostatnich tygodniach Brazylijczyk przeżywał swoje momenty chwały: w pierwszym meczu przeciwko United zaliczył asystę, Celcie Vigo zapakował dublet, a na Old Trafford zdobył decydującą bramkę.
Możliwym jest, że Lodi w przyszłości znów stanie się dla Simeone drugorzędnym wyborem. Ich współpraca nie jest perfekcyjna i z czasem Renan może znów stać się rezerwowym. Możliwe jednak, że jesteśmy świadkami narodzin tego piłkarza na nowo. Jedno jest pewne: Lodi udowodnił, że można na niego stawiać w najważniejszych meczach oraz, że ma potencjał na to, aby być w Atletico ważną postacią.