Francja ma obecnie jeden z najwyższych wieków emerytalnych na świecie. Przeciętny obywatel tego kraju musi skończyć 68 lat, żeby móc cieszyć się błogą emeryturą. No, chyba że jest akurat piłkarzem. Ale nawet będąc emerytem, może ruszać na podbój europejskich boisk. W 2002 roku Angelo Hugues zamierzał ogłosić zakończenie kariery. Bez żadnych konferencji prasowych, bez oficjalnych pożegnań, po cichu zejść ze sceny. Miał wówczas 36 lat, a rodzina już od dłuższego czasu sugerowała, że powinien dać sobie spokój z piłką. Co prawda najlepsze lata spędził na ławce rezerwowych AS Monaco (7 sezonów) i Olympique Lyon (3 sezony), gdzie jego kolegami z szatni byli z m.in. Sidney Govou, Marc-Vivien Foe, Emmanuel Petita, Lilian Thurama oraz Jurgen Klinsmann, ale jego kontakt z wielką piłką ograniczał się głównie do roli widza. Błogą emeryturę przerwał niespodziewanie telefon z Krakowa. Henryk Kasperczak miał pewną interesującą propozycję…
Bogusław Cupiał za wszelką cenę chciał odzyskać utracone na rzecz Legii Warszawa mistrzostwo Polski. „Henry” dostał więc wolną rękę w kwestii wzmocnień składu. Niespodziewana kontuzja ówczesnego bramkarza Wisły, Artura Sarnata, sprowokowała poszukiwania następcy. Jednym z faworytów mediów był wówczas nigeryjski golkiper Vincent Enyeama, który bronił w swojej rodzimej lidze, ale miał za sobą udany występ przeciwko reprezentacji Anglii na mundialu w Korei i Japonii. Był tylko jeden problem, trzeba było za niego zapłacić. Biała Gwiazda przygotowywania do sezonu spędzała wówczas we Francji, gdzie na testach pojawił się Angelo Hugues. Wypadł całkiem przyzwoicie, a że pozostawał bez klubu, to zaproponowano mu półroczny kontrakt.
Oczywiście był to autorski pomysł Kasperczaka
W klubie opinie o ściąganiu piłkarskiego emeryta były sceptyczne, ale zaufano szkoleniowcowi, dobrze znającemu francuski futbol. Hugues został zgłoszony do rozgrywek Pucharu UEFA na kilkanaście godzin przed zakończeniem ostatecznego terminu. Pamiętajmy, że Wisła musiała dokonać szybkiej decyzji, wiedząc, że w kontekście europejskich pucharów przyda jej się ktoś z dużym doświadczeniem. Oczywiście z perspektywy czasu łatwo ocenić, że taki Enyeama, który został później rekordzistą pod względem liczby występów w reprezentacji Nigerii, byłby lepszym wyborem, ale tak samo swego czasu Biała Gwiazda odpuściła temat Keylora Navasa, dzisiejszego bramkarza Realu Madryt. Tak, był taki temat, gdy Navas bronił jeszcze w Kostaryce. I to bardzo poważny, zabrakło dosłownie podpisu na umowie. Kto wtedy mógł przypuszczać, że zrobi taką karierę?
Największą zaletą Francuza był fakt, że można było sprowadzić go za darmo i nie był zbyt wybredny przy podpisywaniu kontraktu. W Krakowie doskonale zdawano sobie sprawę, że podpisują kontrakt z piłkarskim emerytem. Wierzono jednak, że niektórzy bramkarze bronią na wysokim poziomie nawet do czterdziestki. Sam Angelo zdawał się niezbyt przejmować swoim wiekiem. Wicemistrz Polski przebywał akurat na zgrupowaniu w okolicy, Hugues przyjechał, zagrał w sparingu, podpisał krótki kontrakt. Sporo w tym było przypadku, ale miał w końcu powód, żeby odłożyć w czasie piłkarską emeryturę.
Angelo Hugues po przeprowadzce do Krakowa zachwycił się urokami miasta
Sprowadził do Polski swoją żonę oraz dzieci, a kibice szybko zapomnieli o jego wieku. Wydawał się kimś z innego świata, człowiekiem, który miał okazję poznać wielki futbol. Doskonale pamiętam część spotkań, w których skandowano głośne „ANGELO HUGUES”. Podobno już po kilku tygodniach Francuz miał dostać propozycję transferową z Chin, ale bez zastanowienia ją odrzucił. Pojawiały się zresztą plotki, że Wisła mogłaby zatrzymać go na dłużej, nawet jeśli nie jako gracza, to korzystając z jego bogatego doświadczenia uczynić go jednym z trenerów lub działaczy. Dyspozycja sportowa Francuza była od początku bardzo nierówna. Z jednej strony imponował świetną grą na przedpolu, bardzo często wychodząc daleko od bramki. Jednocześnie coraz częściej można było zauważyć, że ma spore problemy z dośrodkowaniami. Jeśli ktoś uważa, że Manuel Neuer wprowadził grę daleko od własnej bramki, polecam obejrzeć nagrania z występów Angelo w barwach Wisły.
To było istne szaleństwo
Biała Gwiazda dzielnie radziła sobie w rozgrywkach Ekstraklasy, a przede wszystkim wyeliminowała z Pucharu UEFA włoską Parmę i niemieckie Schalke. W oczekiwaniu na dwumecz z Lazio Rzym, podczas przerwy zimowej powtarzano, iż przedłużenie kontraktu z pewnie broniącym Angelo jest jednym z priorytetów. Hugues, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie potrafił znaleźć sobie żadnego klubu we Francji i gotowy był odejść na emeryturę, znów czuł się potrzebny. Niestety w najważniejszym momencie sezonu, w rewanżowym starciu z Lazio, popełnił dwa kosztowne błędy. Sympatia kibiców błyskawicznie dobiegła końca, a czas Francuza w Krakowie był już policzony.
Henryk Kasperczak wziął bramkarza w obronę, konsekwentnie na niego stawiając, aż do ligowego spotkania z Legią Warszawa, w którym Angelo Hugues doznał kontuzji barku. Uraz zakończył karierę Francuza na polskich boiskach, chociaż jeszcze wtedy wydawało się, że kontrakt zostanie przedłużony. Wkrótce wrócił do swojej ojczyzny, gdzie zasiadł na ławce w Bastii. Koniec kariery? Nic z tych rzeczy. Rok później związał się z niewielkim zespołem Gallia Club Lunel. Od tego momentu niewiele wiadomo o jego dalszym życiu. Ba! Wiele źródeł informuje, że w roku 2004 Angelo Hugues definitywnie skończył z piłką.
Dotarłem jednak do informacji, według których Francuz bronił jeszcze przez… 6 sezonów. Po drodze wyjechał dorobić do emerytury w drużynie mistrza Kataru Al Gharafa, a następnie został graczem Pointe Courte. Zresztą w pewnym sensie Hugues wciąż jest aktywnym graczem. Zdjęcie główne tego artykułu pochodzi z roku 2017, gdy Francuz po jednym z rozegranych spotkań udzielał wywiadu lokalnej telewizji. Ciężko jednak amatorską grę nazywać kontynuowaniem kariery. Po prostu Angelo nie potrafił rozstać się z piłką.
Dziś ma 53 lata
W barwach Wisły Kraków wystąpił zaledwie w 26 spotkaniach, ale do dnia dzisiejszego wielu sympatyków Białej Gwiazdy doskonale go pamięta. Jego następcą został Adam Piekutowski, a niedługo później wracający do Ekstraklasy Radosław Majdan. Zdania co do Angela są do dnia dzisiejszego podzielone, chociaż dominuje wśród nich krytyka. Nazwisko Hugues wciąż kojarzy się głównie z bramkarskimi błędami i słabą grą. Nie będę bronić Francuza, bo sam pamiętam wiele z jego pomyłek. Z perspektywy czasu mam jednak wrażenie, że wyjazd do Polski był dla niego jedynie dorobieniem do emerytury. Fakt, że mógł pograć w europejskich pucharach pewnie i dla niego był zaskoczeniem, i w pewnym momencie go przerósł.