6. miejsce w Ekstraklasie i perspektywa gry w ćwierćfinale Pucharu Polski. To, co w obecnym sezonie osiąga Górnik Zabrze jest niezwykle miłą niespodzianką dla sympatyków śląskiego klubu. Zespół systematycznie traci czołowych graczy, a mimo to jest w czołówce najlepszych drużyn w naszym kraju. Ba! Gdyby nie pechowe porażki z Lechem (Górnik prowadził, przegrał po golu z 9. minuty doliczonego czasu) i Jagiellonią (Górnik prowadził, przegrał po golu z 3. minuty doliczonego czasu), dziś zabrzanie mogliby celować w czołową czwórkę ligi. Jednocześnie, niedawna porażka z „Jagą” pokazała, że zespół Jana Urbana ma wiele wad. Czy krytyka względem np. braku transferu środkowego napastnika jest przesadzona, czy też zespół osiąga rezultaty ponad stan, a w dłuższej perspektywie czasu może mieć poważne problemy?
Napastnik potrzebny od zaraz?
Wspomniane starcie z Jagiellonią potwierdziło problemy z obsadą ataku. Piłkarze Górnika niemiłosiernie pudłowali w sytuacjach bramkowych, a Lukas Podolski został „okradziony” z kilku asyst. Z pewnością, gdyby tylko w Zabrzu grał dziś taki Igor Angulo, to walczyłby o koronę króla strzelców. Jan Urban stawia na Piotra Krawczyka, który niestety marnuje zbyt wiele okazji, co spotyka się z krytyką kibiców. Bez Jesusa Jimeneza, zespół nie ma dziś „strzelby” gwarantującej wysoką skuteczność. Pamiętajmy jednak, o tym, że na środku ataku ustawiany jest obecnie Podolski. Zachowując wszelkie proporcje, widzimy przecież topowe europejskie drużyny, które grają bez typowej „9”.
Pamiętajmy również o tym, że Górnik ma niezłego środkowego napastnika. Nazywa się David Tosevski i jest wypożyczony z Rostova. Śląskiego klubu nie stać na wykupienie jego kontraktu, więc 20-latek został „skreślony”. Wcześniej podobna historia miała miejsce z Georgiosem Giakoumakisem, który sprawdził się w Zabrzu, ale działacze nie wykupili go z AEKu Ateny. Innym przykładem może być Richmond Boakye, sprowadzony „za darmo”, pożegnany po kilku miesiącach. Jeśli Górnik ma dziś ściągać napastnika, który za chwilę i tak odejdzie, to czy taka praktyka ma jakikolwiek sens?
Zimą do klubu sprowadzono 18-letniego napastnika Rekordu Bielsko-Biała. Jan Ciućka błyszczał w trzeciej lidze, w Ekstraklasie czeka na szansę. Jan Urban staje jednak przed poważnym dylematem. Zaufać młodemu piłkarzowi i ryzykować kilka ligowych wpadek, czy naciskać na transfer obcokrajowca? Odpowiedzmy sobie jednak na proste pytanie, czy Górnik ma na tyle dobrą siatkę skautingu, by ściągnąć do siebie klasowego snajpera z zagranicy, nie płacąc większych pieniędzy? Szczególnie, że te „darmowe” wzmocnienia oznaczają zazwyczaj prowizję dla agentów.
Stawiaj na młodych, ale wygrywaj!
Intersujący jest przykład Dariusza Stalmacha. Chłopak zadebiutował w meczu z Legią, mając mniej niż 16 lat. W kolejnych starciach wchodził z ławki (dostał szansę z Pogonią), ale nie były to poważniejsze epizody. Zimą media sugerowały, że zawodnikiem zainteresowane są solidne europejskie kluby, które mogą zaoferować wielkie pieniądze. Twierdzono, że Urban ma obowiązek stawiania na Stalmacha, który jest wielkim talentem, ale potrzebuje szans gry. W końcówce meczu z Jagiellonią Dariusz zmarnował jednak korzystną okazję, a Urban został skrytykowany za „nierozsądne zmiany”. Faktem jest, że przy korzystnym rezultacie postawił na 19-letniego Jakuba Szymańskiego, 22-letniego Dariusza Pawłowskiego i 16-letniego Dariusza Stalmacha. Być może powinien zagrać weteranami, którzy utrzymaliby zwycięstwo do końca i w odpowiednim momencie grali na czas, wybijając Jagę z uderzenia? Niestety, Górnik wyraźnie spuścił z tonu i ostatecznie zanotował porażkę.
Czy Jan Urban powinien być oceniany przez pryzmat wyniku, czy szans dla młodych? Oczywiście, w świat idzie informacja o klęsce, a nie o tym, że szansę dostał Stalmach. Tylko, jak Górnik ma się rozwijać, jeśli będzie bazować wyłącznie na rezultatach? Lada moment kontrakty kończą się kilku piłkarzom podstawowej jedenastki. Załóżmy scenariusz, w którym zespół finiszuje na 5. miejscu i odpada w półfinale Pucharu Polski. Sukces? Jak najbardziej! Co klub na tym zyskuje? Większą kasę od Ekstraklasy, ale nie na tyle by rozwiązać wszystkie problemy. Zaciskanie pasa będzie trwało, póki Górnik nie zacznie sprzedawać piłkarzy za grube miliony. Kogo sprzeda? Przypadkowych obcokrajowców, którzy dziś są bez klubu? A może Szymańskiego czy Stalmacha?
Ostudzić nadzieje
Wiem, zabrzmi to brutalnie, ale dziś Górnik nie może „napalać” się na europejskie puchary. Nie ma na to potencjału, nie ma szerokiej kadry, nie ma stabilnej sytuacji z kontraktami piłkarzy. Działacze zamiast szukać napastnika, powinni powalczyć o przedłużenie umów z Podolskim czy Wiśniewskim. Za 4.5 miesiąca zespół opuszczą gracze, na których Jan Urban buduje dziś skład. Oczywiście, nie chodzi też o to, żeby całkowicie olać osiągane rezultaty, ale Górnik Zabrze ma najbezpieczniejszą sytuację od lat i może pozwolić sobie na kilka porażek, pod warunkiem, że uda się wprowadzić do gry młodych graczy.
Zejdźmy na ziemię. Nie oczekujmy „jakiegokolwiek” napastnika. Przyjdzie jakiś 29-letni grajek, który 6 lat temu strzelił kilka goli w dobrym klubie i będziemy spodziewać się, że rozwiąże problemy Górnika? Nie tędy droga. Pozostaje wierzyć, że Jan Urban będzie odważny i nie postawi na rozwiązania „tymczasowe”, a podejmie decyzje na ten moment niepopularne, ale w dłuższej perspektywie czasu kluczowe dla rozwoju klubu.