Zimowe okienko transferowe w Hiszpanii wciąż zamknięte (zostanie otwarte 3 stycznia), ale popularny dziennikarz Gerard Romero jest przekonany, że Barcelona ustaliła już warunki… letniego wzmocnienia. Celem „Dumy Katalonii” ma być Cesar Azpilicueta, któremu w czerwcu skończy się kontrakt z Chelsea.
36-krotny reprezentant Hiszpanii w swojej ojczyźnie reprezentował barwy wyłączenie Osasuny. Latem 2010 roku wyjechał do ligi francuskiej, gdzie reprezentował barwy Olympique Marsylii. Po dwóch latach przeniósł się do Chelsea, z którą wygrał m.in. Ligę Mistrzów, dwukrotnie Ligę Europy oraz dwukrotnie Mistrzostwo Anglii. W barwach londyńskiego zespołu wystąpił 449 razy strzelając 14 goli i zaliczając 56 asyst.
Azpilicueta to wciąż wartościowy zawodnik
W obecnym sezonie „Azpi” zaliczył 12 gier na 19 możliwych spotkań Premier League. Gdy wychodził w pierwszym składzie, wówczas zakładał opaskę kapitana. Co ciekawe, Thomas Tuchel powierzał mu różne role – od typowej gry na skrzydle, po grę na środku obrony. Jako reprezentant Hiszpanii dopiero od kilku miesięcy zalicza regularne występy, wcześniej balansował między pierwszym składem a ławką rezerwowych. Podczas nieudanego mundialu w 2014 roku grał m.in. u boku obecnego szkoleniowca Barcy – Xaviego.
Czy sprowadzenie 32-letniego piłkarza ma sens? Azpilicueta wciąż potrafi grać w piłkę na wysokim poziomie, a jego kluczowym atutem prawdopodobnie będzie brak konieczności płacenia odstępnego Chelsea. Barcelona ma być bardziej hiszpańska, a Cesar znakomicie wpisuje się w ten schemat.