Czy to w końcu będzie ten sezon Arsenalu?

Jesteśmy właśnie na półmetku sezonu Premier League. Za nami 19 kolejek, w których lider tabeli zdobył 45 punktów. Gdyby Arsenal utrzymał takie tempo punktowania, sezon zamknąłby z dorobkiem 90 „oczek” na koncie, co byłoby trzecim najwyższym wynikiem mistrza Anglii z ostatnich pięciu sezonów (więcej miał tylko Manchester City w rozgrywkach 2023/24 oraz 2021/22). Kanonierzy są więc na dobrej drodze do upragnionego tytułu, mimo że w pierwszej części sezonu musieli zmagać się z wieloma trudnościami.

Czy Arsenal jest najlepszym zespołem w Europie?

Podopieczni Mikela Artety kończą 2025 rok na czele tabeli Premier League, ale można nawet zastanawiać się czy nie są najlepszą drużyną w całej Europie. Kanonierzy nie znajdują się na fotelu lidera przez przypadek. Wprawdzie Manchester City ma zdecydowanie silniejszą ofensywę – zarówno jeśli spojrzymy na liczbę strzelonych goli, jak i bardziej zaawansowane statystyki – tak całościowo wszelkie dane wyżej klasyfikują Kanonierów. W tabeli punktów oczekiwanych prowadzonej przez portal Understat The Gunners zasługują na 5 punktów więcej od The Citizens i tak jest również w rzeczywistości (ale na moment pisania tego tekstu Man City ma jeden mecz rozegrany mniej). Różnica pomiędzy golami oczekiwanymi dla danego zespołu (xG), a przeciwko nim (xGC) również jest najbardziej korzystna w przypadku Arsenalu. W przeliczeniu na mecz Arsenal tworzy lepsze szanse od swoich przeciwników o 1,11 xG, a drugi w tej klasyfikacji Manchester City – o 0,81 xG.

REKLAMA

Jeśli Arsenal jest najmocniejszym zespołem w Premier League – najbardziej wymagającej i konkurencyjnej lidze na świecie – to automatycznie powinien być więc jednym z najlepszych zespołów w Europie. Ekipa Mikela Artety potwierdza to w Lidze Mistrzów, liderując z kompletem punktów po sześciu meczach oraz fantastycznym bilansem bramkowym 17:1. W Champions League również Kanonierzy mają najlepszą różnicę pomiędzy xG, a xGC, która wynosi aż 1,70 na mecz (drugi jest Inter z 1,48). Ponadto ciągle zachowują szansę na wygranie wszystkich rozgrywek, w których biorą udział. Wprawdzie zmagań w Pucharze Anglii zespoły Premier League jeszcze nie rozpoczęły, ale w Pucharze Ligi Arsenal niedawno zameldował się w półfinale. Przed startem sezonu chyba każdy kibic wziąłby taką pierwszą połowę sezonu w ciemno. Można żałować strat punktów w pojedynczych meczach ligowych (w końcówkach meczów Arsenal tracił gole z Liverpoolem, Sunderlandem i Aston Villą), ale całościowo zespół jest na właściwej drodze do zrealizowania założonych przed sezonem celów.

Problemy kadrowe

Trzeba pamiętać, że Arsenal notuje tak dobre wyniki, mimo że jest jednym z najbardziej poszkodowanych zespołów przez kontuzje. Jedynie w meczu 1. kolejki przeciwko Manchesterowi United dostępni byli wszyscy zawodnicy z jedenastu najczęściej grających w poprzednim sezonie Premier League, którzy zostali w klubie (odszedł jedynie Thomas Partey). Później – na krótszy lub dłuższy czas – wypadał prawie każdy spośród zawodników z pola:

  • William Saliba – opuścił boisko z kontuzją w 3. kolejce, nie zagrał w 4. kolejce, później wypadł na trzy spotkania w kolejkach 13-15.
  • Declan Rice – pierwszy mecz opuścił w 19. kolejce, według prognoz ma wypaść z gry na 2 tygodnie.
  • Leandro Trossard – niedostępny w 13. i 14. kolejce.
  • Jurrien Timber – opuścił mecz w 18. kolejce z powodu kontuzji.
  • Gabriel Magalhaes – z powodu urazu pauzował w kolejkach 12-17.
  • Martin Odegaard – zszedł z kontuzją w 3. kolejce, wypadł także z meczu w 4. kolejce, a potem poza grą w kolejkach 8-12.
  • Gabriel Martinelli – niedostępny w 10. i 11. kolejce.
  • Kai Havertz – w kadrze meczowej znalazł się tylko w 1. i 19. kolejce. Przez resztę sezonu kontuzjowany.
  • Bukayo Saka – zszedł z kontuzją w 2. kolejce, pauzował także w 3. i 4. kolejce.

Dopiero dwunasty w klubowej klasyfikacji rozegranych minut w poprzednim sezonie ligowym Mikel Merino znalazł się w kadrze na każdy mecz w obecnych rozgrywkach. Arsenal w letnim okienku transferowym odpowiednio przygotował się na plagę kontuzji poszerzając kadrę. Tym samym pokazał, ze wyciągnął wnioski z drugiej części poprzedniego sezonu, gdy urazy zdziesiątkowały ofensywę i Kanonierzy szybko odpadli z wyścigu o tytuł z Liverpoolem. W obecnym sezonie poza Gabrielem i Salibą na środku obrony grali już Cristhian Mosquera, Piero Hincapie, Riccardo Calafiori i Jurrien Timber. Gdy kontuzjowany był Saka, dobrze zastąpił go Noni Madueke, a gdy z gry wypadł Odegaard, trener miał komfort wystawienia Eberechiego Eze.

Tym razem największe kłopoty kadrowe są w defensywie

Podstawowy duet środkowych obrońców, tworzony przez dwóch graczy, którzy już czwarty sezon są jednymi z najlepszych na swojej pozycji w Premier League nie zagrał wspólnie wielu minut. William Saliba spędził na boisku w meczach ligowych 68,7% minut, a Gabriel Magalhaes – 63,5%. Ciekawie prezentują się również statystyki zespołu, gdy podzielimy je na grę w tym duecie, bez jednego z nich oraz bez obu:

  • W duecie Gabriel & Saliba Arsenal zagrał 42,8% możliwych minut we wszystkich rozgrywkach i w tym czasie stracili zaledwie 3 gole (gol tracony średnio co 360 minut).
  • Bez jednego z nich Kanonierzy rozegrali 40,1% minut i stracili 8 bramek (średnio co 126 minut).
  • Bez obu Arsenal zagrał 17,1% minut, tracąc w tym czasie 3 gole (średnio co 143 minuty).

Gdy duet środkowych obrońców Arsenalu jest zestawiony inaczej niż William Saliba z Gabrielem Magalhaesem Kanonierzy nadal mają jedną z najlepszych defensyw na świecie, ale gdy na boisku przebywają Francuz z Brazylijczykiem to poziom bronienia Arsenalu jest elitarny, nieosiągalny dla innych. Jeśli obu będą omijać urazy do końca sezonu to utrzymanie co najmniej takiej średniej punktowej do końca rozgrywek będzie o wiele łatwiejsze.

Arsenal nie ma gwiazdy ligi w ofensywie

Poszerzenie głębi składu latem się Arsenalowi udało, ale to nie był jedyny cel klubu podczas przedsezonowego okienka transferowego. Mówiło się również, że Kanonierzy potrzebują wzmocnienia ofensywy o zawodnika klasy światowej, który stanie się z miejsca gwiazdą ligi. Na Emirates nie zaniedbano tego zadania, ponieważ takich graczy upatrywano w Viktorze Gyokeresie oraz Eberechim Eze. Anglik w ostatnich trzech meczach ligowych nie pojawił się jednak nawet na minutę na boisku, a posadzenia na ławce Szweda domaga się liczne grono kibiców klubu, co może się zmaterializować, gdy Kai Havertz będzie gotowy na grę od 1. minuty. Dodając jeszcze wyraźnie słabszy sezon Bukayo Saki pod kątem punktacji kanadyjskiej (0,41 goli + asyst w przeliczeniu na 90 min) w porównaniu do trzech ostatnich sezonów, w których Arsenal bił się o mistrza (0,71; 0,77; 0,83), jako potencjalnie największą przeszkodę The Gunners w drodze po tytuł powinniśmy upatrywać brak w ofensywie zawodnika, który jest gwiazdą całej ligi.

Czołowy strzelec Arsenalu w tym sezonie Premier League ma 5 goli (Viktor Gyokeres i Leandro Trossard). Tylko w czterech zespołach lider klubowej klasyfikacji strzelców jest mniej skuteczny (Sunderland, Everton, Nottingham i Wolves). W czołowej dwudziestce ligi w klasyfikacji kanadyjskiej znajduje się tylko jeden zawodnik, którym jest Leandro Trossard zajmujący 8. pozycję, ex aequo z pięcioma innymi graczami. Dla porównania – Manchester City ma trzech w TOP 10. Trafienia Arsenalu na razie równomiernie rozkładają się na cały zespół, ponieważ tylko Obywatele zdobyli więcej bramek w tym sezonie. Brak game-changera Mikel Arteta zastąpił kreowaniem sytuacji po stałych fragmentach gry oraz odbiorach piłki na połowie przeciwnika po wysokim pressingu.

W pierwszej części sezonu okazało się to wystarczające, natomiast może okazać się, że przyjdzie moment, w którym Arsenal będzie potrzebował więcej jakości indywidualnej pod bramką przeciwnika. Zresztą, kiedy ostatnio mistrzostwo Anglii zdobył zespół bez żadnego ofensywnego zawodnika, który byłby gwiazdą ligi?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    143,228FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ