Zmiana ustawienia, pressingu i bronienia. Jak Liverpool wychodzi na prostą?

Po letnim okienku transferowym Liverpool miał być kandydatem do tytułu mistrza Anglii. Niemeniej jednak, pomysł Arne Slota na nową wersję zespołu, już bez kilku ważnych zawodników z poprzedniego sezonu, a z nowymi nabytkami, nie zadziałał. The Reds znaleźli się w dołku, a aby z niego wyjść Holender zdecydował się zmodyfikować system gry. Wprowadził inne ustawienie, zmienił podejście do bronienia i rolę poszczególnych piłkarzy. Krótkoterminowo dało to niezłe efekty, ponieważ drużyna nie przegrała żadnego z ostatnich 5 meczów.

Zmiana ustawienia

Największą zmianą w Liverpoolu jest ustawienie zespołu w fazie posiadania piłki, które Arne Slot wprowadził w dwóch ostatnich meczach przeciwko Interowi w Lidze Mistrzów oraz z Brighton. Holender został do tego jednak poniekąd zmuszony. W ostatnich meczach niedostępni z powodu urazów byli Federico Chiesa oraz Cody Gakpo, a Mohamed Salah nie znalazł się w kadrze meczowej na wyjazd na Giuseppe Meazza ze względu na wywiad, jakiego udzielił po spotkaniu z Leeds, gdy całe 90 minut przesiedział na ławce rezerwowych. Nie mając naturalnych skrzydłowych Slot zdecydował się na ustawienie na tych pozycjach Hugo Ekitike (po lewej stronie) oraz Dominika Szoboszlaia (po prawej). W bocznych sektorach grali oni jednak tylko w fazie bronienia. Podczas atakowania Węgier schodził do środka pomocy, a Francuz stawał się drugim napastnikiem, więc formację Liverpoolu można opisać jako 4-1-2-1-2 czy też 4-4-2 z pomocnikami ustawionymi w diamencie.

REKLAMA

Wygrywając z Interem, Arne Slot również trzymał się tego ustawienia w starciu z Brighton. Nawet, gdy z powodu kontuzji boisko musiał opuścić prawy obrońca Joe Gomez, a za niego wszedł prawoskrzydłowy Mohamed Salah to w fazie posiadania piłki rozstawienie piłkarzy niewiele się zmieniło. Egipcjanin – tak jak Gomez – trzymał szerokość po prawej stronie (choć naturalnie grał wyżej), a Dominik Szoboszlai wciąż starał się tworzyć przewagę w środku, tyle że już grając na prawej obronie. Ustawienie, które wprowadził Arne Slot we wspólczesnym futbolu nie jest popularne. Jeśli rywale zamkną środkową strefę boiska, może być ono nieefektywne, gdy trzeba będzie tworzyć zagrożenie ze skrzydeł, na których boczni obrońcy są osamotnieni, a zawodnicy grający na tej pozycji z reguły nie mają umiejętności, aby stworzyć przewagę indywidualną.

Liverpool lepiej buduje akcje

Można odnieść wrażenie, że w przypadku Liverpoolu takie ustawienie pozwoliło poprawić budowanie akcji oraz progresję piłki w strefę ataku. Odejście Trenta Alexandra-Arnolda zespół Arne Slota odczuł właśnie najbardziej w tych aspektach. Zawodnicy grający na bokach obrony w Liverpoolu wypadali słabo w progresji piłki i nie byli godni zaufania podczas wychodzenia spod pressingu. W obecnym ustawieniu zespół w środkowej strefie ma wielu zawodników, więc najniżej ustawieni pomocnicy często wycofują się poza cały blok defensywny rywala stając się dodatkowym obrońcą w rozegraniu. Za to odpowiadają Ryan Gravenberch oraz Curtis Jones, który wcześniej częściej rozpoczynał mecze jako rezerwowy. W spotkaniu z Interem to ta dwójka miała najwięcej kontaktów z piłką w zespole. W ostatnim starciu z Brighton Holender rzadziej był pod grą, ale Anglik wziął na siebie odpowiedzialność za rozegranie i utrzymanie piłki notując najwięcej dotknięć futbolówki.

Wejście do jedenastki Curtisa Jonesa i ustawienie go jako piłkarza, który ma zaliczać jak najwięcej kontaktów z piłką pomogło Liverpoolowi lepiej utrzymywać futbolówkę i grać bardziej cierpliwie. Zmniejszyć liczbę kontrataków przeciwnika, co na przestrzeni całego sezonu jest jednym z największych kłopotów mistrzów Anglii. Zarówno Jones, jak i Gravenberch są bardzo odporni na pressing, utrzymując piłkę pod naciskiem przeciwnika oraz podejmując dobre decyzje w takich sytuacjach. Obaj zawodnicy mają także umiejętność popychania akcji do przodu. Nie boją się wprowadzać piłki, gdy otworzy się przed nimi wolna przestrzeń oraz potrafią znaleźć kolegów ustawionych wyżej między liniami. A właśnie na tym bazuje Liverpool w nowym systemie – grze przez środek, gdzie chce tworzyć przewagę liczebną i ma zawodników, którzy dobrze czują się w kombinacyjnej grze na małej przestrzeni.

Mniej pressingu

Liverpool po ostatnich zmianach jest zespołem lepiej utrzymującym się przy piłce, co przekłada się na mniejsze zagrożenie pod ich bramką po kontrach przeciwnika. Na szybkie ataki The Reds nie chcą również pozwalać rywalom, gdy budują oni akcje. Liverpool w ostatnich meczach rzadziej zakłada wysoki pressing. Często pozwala środkowym obrońcom przeciwnika rozgrywać piłkę, a dąży do jej odzyskania dopiero, gdy rywal zbliża się w stronę ich bramki. – Byliśmy trochę zaskoczeni, że mieliśmy czas i miejsce, aby rozgrywać – mówił trener Sunderlandu, Regis Le Bris po potyczce na Anfield.

Do meczu z West Hamem pod koniec listopada Liverpool był drugim najbardziej intensywnie broniącym zespołem w Premier League. Tylko Bournemouth pozwalało rywalom na mniej podań zanim podjęło próbę odbioru. W okresie ostatnich czterech kolejek The Reds zamykają pierwszą dziesiątkę w tej statystyce. Wcześniej podopieczni Arne Slota pozwalali przeciwnikowi średnio na niespełna 9 podań zanim podjęli próbę odzyskania futbolówki, a w meczach z West Hamem, Sunderlandem, Leeds oraz Brighton było to ponad 11 podań. Z tej czwórki jedynie Brighton jest zespołem, który ma atuty, aby stwierdzić, że pressowanie ich jest ryzykowne i Arne Slot na to spotkanie zagrał jeszcze bardziej zachowawczo w defensywie, ponieważ wskaźnik PPDA (passes per defensive action) wynosił ponad 18,31.

Liverpool ma niższe posiadanie piłki

Mniej agresywny pressing oznacza także, że Liverpool nie utrzymuje się tak długo przy piłce. Siłą rzeczy są bowiem w meczu fragmenty, w których przeciwnik dłużej wymienia podania, ponieważ piłkarze The Reds nie nakładają na nich presji, a jedynie utrudniają progresję akcji. Ostatnie spotkania z Brighton (49% posiadania) i z Interem (50%) były dwoma z czterech meczów w tym sezonie, w których Liverpool nie odnotował wyższego posiadania piłki od przeciwnika. W starciu z Sunderlandem posiadanie było bardzo wysokie (67%), ponieważ rywal nie miał zamiaru utrzymywać się przy futbolówce i grał bardzo bezpośrednio. Przeciwko West Hamowi (56%) i Leeds (55%) zespół Slota spędził przy piłce mniej czasu niż wynosi ich średnia z tego sezonu (60,4%; najwyższa w lidze), a mierzyli się z rywalami, którzy nie lubią posiadać futbolówki (w Premier League Leeds jest w tej statystyce trzynaste ze średnią 45,9%, a West Ham osiemnasty ze średnią 42,7%).

Można postawić tezę, że zmiany, które Arne Slot wprowadził do zespołu pomogły Liverpoolowi lepiej bronić. Argumentem za takim stwierdzeniem są mecze z West Hamem, Sunderlandem oraz Interem, w których The Reds nie dopuścili przeciwników do stworzenia sytuacji wycenianych na więcej niż 0,5 gola oczekiwanego (xGC). Argumentem przeciw – końcówka spotkania z Leeds, gdy po 70. minucie stracili trzy gole oraz – mimo zachowania czystego konta – starcie z Brighton, ponieważ rywale stworzyli sobie sporo dogodnych szans. W każdym razie, w ostatnich tygodniach defensywa Liverpoolu notuje o wiele mniej momentów, w których wygląda na zagubioną, a przyczyną tego są korekty w sposobie gry zespołu przez Arne Slota. Mistrzowie Anglii wciąż nie prezentują poziomu godnego tego tytułu, ale udało im się wypłynąć na spokojniejsze wody.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,900FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ