Ustawienie reprezentacji Polski za kadencji Michała Probierza dotychczas było całkiem przewidywalne. Graliśmy w systemie 3-5-2, które w defensywie stawało się 5-3-2. Trzech środkowych obrońców, dwóch wahadłowych, jeden defensywny pomocnik, dwóch pomocników box-to-box i dwie „9-tki”, z czego jedna częściej cofająca się pod grę. W takim systemie rozpoczęliśmy także mecz z Portugalią, jednak w jego trakcie selekcjoner zmieniał wariant ustawienia aż trzy razy. Jak to się zmieniało? Dlaczego Michał Probierz dokonywał takich ruchów i jakie dały one efekty? Postaramy się to przeanalizować w tym tekście biorąc pod uwagę ustawienia, w jakich reprezentacja Polski grała w defensywie.
W meczu z Portugalią Michał Probierz zastosował aż cztery różne ustawienia w defensywie. Jakie dokładnie i w których fragmentach meczu je zmieniał? Uporzadkujmy to, bo media trochę wprowadzają w błąd w tym temacie.
— Football Info (@football_inf0) November 17, 2024
▪️ Ustawienie 5-3-2
W ten sposób rozpoczęliśmy mecz i graliśmy… pic.twitter.com/StT08nKdRi
Ustawienie 5-3-2
W takim systemie rozpoczęliśmy mecz i rozegraliśmy całą pierwszą połowę, w której przebieg gry był wyrównany. Staraliśmy się rozpoczynać bronienie już pod bramką przeciwnika, choć zakładany pressing był dość nieśmiały. Angażowaliśmy do niego tylko czterech zawodników (dwóch napastników i dwóch skrajnych pomocników) i w razie niepowodzenia wysokiego odbioru piłki byliśmy przygotowani, aby odbudować ustawienie i przejść do obrony niskiej.
Broniąc w systemie 5-3-2 blokowaliśmy przede wszystkim centralną część boiska. W ten sposób udało nam się powstrzymać Portugalczyków od gry przez środek, natomiast ich najgroźniejsze sytuacje wynikały najczęściej z dośrodkowań z prawej strony na dalszy słupek, w strefę pomiędzy prawego stopera (Piątkowskiego), a prawego wahadłowego (najpierw Bereszyńskiego, potem Kamińskiego). Michał Probierz zdiagnozował, że nasza prawa strona przecieka i wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej połowie postanowił działać.
Ustawienie 5-4-1
W przerwie meczu pod prysznic mógł udać się już Mateusz Bogusz, a w jego miejsce został wprowadzony Dominik Marczuk. Piłkarz Realu Salt Lake City napastnikiem nie jest, więc to była celowa zmiana Probierza obliczona na neutralizację Portugalii w tym elemencie, w którym w pierwszej połowie byli najgroźniejsi. Marczuk miał wspomagać Kamińskiego i Piątkowskiego, a ustawienie 5-4-1 zdecydowanie bardziej zabezpieczało boczne sektory. Postrzegając przez pryzmat samego celu, jaki miała przynieść ta zmiana – czyli załatanie prawej strony – zadanie zostało wykonane. Niemniej jednak gra naszej kadry pogorszyła się w wielu innych aspektach i całościowo nie można ocenić tej roszady inaczej niż jako pomyłka selekcjonera (mimo że Marczuk zdobył gola i zagrał całkiem dobrze). Zmiana ustawienia odkryła strefę, o której zabezpieczenie tak bardzo staraliśmy się w pierwszej połowie – środek pola.
Kolejną wadą zmiany ustawienia były nasze możliwości w naciskaniu obrońców przeciwnika. Z jednym napastnikiem pozwalaliśmy przeciwnikom na o wiele bardziej swobodną wymianę podań na naszej połowie. Nie zakładaliśmy skoków pressingowych. Po odbiorze piłki nie potrafiliśmy się przy niej utrzymać. Otwierając grę przy wysokim pressingu Portugalczyków, Marcin Bułka próbował zagrywać dalekie podania w stronę Krzysztofa Piątka, ale osamotniony napastnik nie miał nawet do kogo zgrać lecącej w jego stronę piłki. W ten sposób oddaliśmy zespołowi Roberto Martineza całkowitą kontrolę nad meczem.
Ustawienie 4-4-2
W ustawieniu 5-4-1 straciliśmy bramkę na 1:0 (choć nie wynikała ona z żadnych problemów strukturalnych reprezentacji; była to błyskawiczna kontra Portugalczyków po naszym rzucie rożnym) i Michał Probierz szybko doszedł do wniosku, że biegając za piłką, strat nie odrobimy. Chciał więc ponownie przejść na ustawienie z dwoma napastnikami. Karol Świderski już przygotowywał się do wejścia na boisko, ale wykonanie zmiany się przedłużyło, ponieważ piłkarz Charlotte przez błąd ludzki nie został zgłoszony do kadry meczowej. Selekcjoner sięgnął więc po Adama Buksę, ale zanim wszedł on na boisko, zdążyliśmy zmienić ustawienie na 4-4-2 przesuwając do linii ataku Kacpra Urbańskiego. Na lewą pomoc przeszedł natomiast Nicola Zalewski, a na lewą obronę – Jakub Kiwior.
Kiedy w 72. minucie Buksa wszedł na boisko – było już niestety 0:2. Tuż po tym jak zmieniliśmy system na czwórkę obrońców, Portugalczycy wywalczyli rzut karny i podwyższyli prowadzenie. Grając w 4-4-2 straciliśmy trzeciego gola, już w momencie, gdy Michał Probierz miał przygotowaną kolejną zmianę, która miała wpływ na nasze ustawienie.
Ustawienie 4-5-1
Gdy w 80. minucie Antoni Kozubal pojawił się na placu gry za Krzysztofa Piątka, zaczęliśmy bronić w ustawieniu 4-5-1. Przy próbach wysokiego doskoku pomocnik Lecha Poznań natomiast dołączał do napastnika i tworzyli duet w pierwszej linii pressingu. Choć w tym momencie było już po meczu, Probierz potrzebował w tym meczu tak wybieganego gracza, aby mieć zabezpieczony środek pola trzema pomocnikami, a jednocześnie mocniejszy nacisk na obrońców rywali. Niemniej jednak to ustawienie też nie zapewniło stabilności w defensywie i straciliśmy kolejne dwa gole.
Dlaczego Michał Probierz wprowadził taki chaos?
Reprezentanci Polski nie potrafili odnaleźć się po kolejnych roszadach taktycznych selekcjonera. Michał Probierz przeciwko Portugalii aż za bardzo kombinował. Odszedł od planu A, który był realizowany zgodnie z założeniami i uruchomił plan B, który – sądząc po grze naszej kadry – nie został wystarczająco przetestowany (o ile w ogóle). Później widząc kolejne mankamenty w grze reprezentacji, próbował korygować ustawienie, wprowadzając jeszcze coś innego, ale chaos panujący na boisku w szeregach reprezentacji tylko się pogłębiał. Duży wpływ miały na to oczywiście liczne kontuzje, ale koniec końców Probierz próbując pokazać światu, że jego zespół jest elastyczny taktycznie, zrobił coś dokładnie odwrotnego. Zaprezentował, jak zagubiona jest jego drużyna, gdy nagle ustawienie i role poszczególnych piłkarzy ulegają zmianie.