Cracovia i Motor Lublin to w obecnym sezonie gwaranci emocji. Dwa ostatnie występy podopiecznych Dawida Kroczka dostarczyły 8 goli. W dwóch minionych spotkaniach piłkarzy Mateusza Stolarskiego padło jeszcze więcej, bowiem aż 10 bramek. Starcie obu drużyn w 13. kolejce PKO BP Ekstraklasy było skazane na mnogość trafień i koncentrację obu ekip na ofensywie. Mogliśmy zastanawiać się, kto zada więcej i konkretniejsze ciosy.
Powyższy wstęp potwierdził się już po 75. sekundach gry
Wtedy właśnie dośrodkowanie z rzutu wolnego zostało wybitne przed pole karne Cracovii. Piłkarska przebijanka zakończyła się strzałem Pawła Stolarskiego, z którym nie poradził sobie Henrich Ravas. Na przestrzeni kolejnych sześciu minut padły dwa kolejne gole. Najpierw po dośrodkowaniu Ajdina Hasicia niekryty Davíd Kristján Ólafsson doprowadził do wyrównania. Błyskawicznie prowadzenie gościom przywrócił Mathieu Scalet, który efektownie wykończył wrzutkę Michała Króla. To była 8. minuta gry, a kibice przy ul. Józefa Kałuży już mieli przyjemność obserwować trzy trafienia. Osoby, które początek meczu spędziły w toalecie lub czekając na zapiekankę, mogły pluć sobie jedynie w brodę.
Obie drużyny nie zamierzały się zatrzymywać. Kolejną okazję miał Scalet, groźny pod bramką Motoru pozostawał Ólafsson. Kolejna bramka miała miejsce tuż przed zmianą stron, gdy Islandczyk pokazał, że czasem należy po prostu znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, kierując piłkę do siatki.
Cracovia wrzuciła wyższy bieg
Na początku drugiej połowy zapachniało golem dla gości. Bartosz Wolski nie zdołał jednak zamienić ciekawie zapowiadającej się akcji po błędzie Pasów na gola. W 62. minucie Mbaye Ndiaye zmarnował doskonałą okazję po podaniu dobrze dysponowanego Sergiego Sampera. Dochodziła 70. minuta, utrzymał się remis. Cracovia w tym momencie postanowiła wrzucić wyższy bieg i udowodnić, że jest lepszą drużyną. Najpierw Davíd Kristján Ólafsson skompletował hat-tricka po wcześniejszym rozegraniu rzutu rożnego. 5 minut później swojego gola dorzucił Benjamin Källman po błędzie Kima Caliskanera oraz ofiarnym odbiorze Mikela Maigaarda. Fin potrzebował kilkudziesięciu sekund, by trafić po raz kolejny, finalizując kontrę Cracovii.
Maszyna trenera Kroczka została wprawiona w ruch i nie zamierzała zwalniać. Przy stanie 5:2, gospodarze szukali kolejnych trafień i znaleźli, gdy świetnym uderzeniem popisał się Mateusz Bochnak. Pogrom, piłkarskie show Pasów.
Zespół, który wiosną poprzedniego sezonu grał tak, że zęby zgrzytały, dziś zachwyca kapitalną grą. 28 goli po 13 kolejkach? To w tym momencie więcej niż strzeliły Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław… Łącznie.