7 goli w Białymstoku. Fenomenalne widowisko, świetne bramki!

Cracovia bardzo obiecująco wkroczyła w obecny sezon PKO BP Ekstraklasy. Nie zaznając dotychczas smaku porażki, podopieczni Luki Elsnera odnotowali dwa zwycięstwa oraz remis. W efekcie tego znaleźli się w okolicach szczytu tabeli, czego nie można powiedzieć o Jagiellonii. Nie jest to jednak powód do obaw dla białostoczan. Udział w eliminacjach do Ligi Konferencji sprawił, że Jaga zdecydowała się przełożyć spotkanie drugiej kolejki. Zespół Adriana Siemieńca znajduje się aktualnie na fali wznoszącej – z czterech poprzednich spotkań czterokrotnie wyszli zwycięsko. Świetna dyspozycja obu drużyn dała o sobie znać na placu gry, to było prawdziwe widowisko.

Powody do niemałych zmartwień mają natomiast kibice Cracovii. Kontuzję w starciu z Lechią Gdańsk odniósł Ajdin Hasić, czyli niekwestionowana gwiazda poprzednich meczów. Zgodnie z informacjami, które podała rzecznik prasowa Pasów, rozłąka Bośniaka z boiskiem ma potrwać około dwóch miesięcy.

REKLAMA

Wyśmienity początek – trzy bramki w przeciągu pięciu minut!

Jednak na boisku w barwach Cracovii nadal pozostała ich druga gwiazda początkowej fazy sezonu — Filip Stojilkovic. Od kiedy tylko pojawił się na boiskach PKO BP Ekstraklasy, imponuje skutecznością. Na przestrzeni trzech poprzednich meczów zapisał na swoje konto trzy bramki, dziś do worka wrzucił kolejną. Gol poprzedził jednak rewelacyjną akcją, w której początkowo uporał się w bezproblemowym stylu z obrońcą Jagiellonii – Yuki Kobayashi na własnej skórze przekonał się o tężyźnie fizycznej Szwajcara, który nawet na sekundę nie stracił stabilności. Następnie pognał w kierunku bramki rywala, pozostawiając w tyle peleton w postaci czterech zawodników gospodarzy. Do końca pozostał niedoścignięty, minął również Sławomira Abramowicza i swobodnie umieścił piłkę w siatce.

Rękawicę w konkursie akcji wartej uwagi każdego sympatyka polskiej piłki rzucił mu Oskar Pietuszewski. 17-latek posłał w kierunku bramki Henrika Ravasa niesamowicie efektowny strzał, doprowadzając tym samym do wyrównania. Choć emocji i zachwytów nad grą piłkarzy nie brakowało, ci pozostawali nienasyceni, a zwłaszcza zawodnicy Pasów. Zaledwie cztery minuty później skuteczna okazała się główka Otara Kakabadze. W przypadku tej sytuacji zarzut można skierować w stronę Bartłomieja Wdowika – nie przeciwstawił się Gruzinowi i pozwolił mu na oddanie strzału.

Intensywność nie łagodniała, oba zespoły zamierzały doprowadzić do korzystnego dla nich wyniku. Desperackie interwencje notowali podopieczni Adriana Siemieńca po strzałach w stronę bronionych przez nich bramki. Mimo że nie pozostawali oni dłużni rywalom, nie potrafili oni zbudować tak groźnej akcji, jak Pasy. To dało się we znaki w 44. minucie, gdy po zagraniu ręką Bernardo Vitala rzut karny otrzymali goście. Wykonawcą jedenastki był Mikkel Maigaard, lecz trafił w słupek.

Odmieniona Jagiellonia, kapitulacja Cracovii

Druga część rozpoczęła się satysfakcjonująco dla białostoczan. Lekcję ze skutecznego egzekwowania rzutów karnych udzielił Duńczykowi Afimico Pululu, tym samym sprawił, że na tablicy wyników widniał remis. Warto natomiast pochylić się nad tym, w jaki sposób doszło do jedenastki. Pietuszewski wykorzystał swoją przewagę szybkościową nad Dominikiem Piłą, minął 24-latka, a ten dopuścił się przewinienia.

Nie tylko strata bramki okazała się niepowodzeniem Cracovii, bowiem od 69. minuty rozgrywali ten mecz z ubytkiem jednego zawodnika. Wszystko ze względu na czerwoną kartkę, której dorobił się Mauro Perković — wyprostowaną nogą trafił w piszczel Alejandro Pozo, nie pozostawiając wątpliwości arbitrowi. Patryk Gryckiewicz wyjął z kieszeni kartkę koloru czerwonego i skierował ją w stronę Chorwata.

Przewaga liczebna gospodarzy momentalnie dała się we znaki. Rzut rożny wykonywał Wdowik, posłał futbolówkę w pole karne, a tam świetnym uderzeniem z główki popisał się Taras Romanczuk. Kapitan Jagiellonii nie zawiódł także przy okazji następnego gola, bo wykazał się czujnością i odnotował kluczowy odbiór. Odebrał futbolówkę, skierował ją do Imaza, ten zaś odnalazł swojego rodaka – Alejandro Pozo, a Hiszpan zdobył czwartą bramkę dla białostoczan. Zwycięstwo przypieczętował Dimitris Rallis, czerpiąc z bardzo dobrej współpracy Romanczuka i Norberta Wojtuszka.

O ile pierwsza część należała do Cracovii, o tyle druga to kompletnie inna powieść. Piłkarze Siemieńca przejęli kontrolę nad spotkaniem, zmusili rywala do przyjęcia narzuconych mu warunków i doprowadzili do zwycięstwa. W ten oto sposób zadra po inauguracyjnej wtopie w starciu z Termalicą niemal zniknęła. Cracovia zaś straciła okazję, by wejść na szczyt tabeli.

Jagiellonia Białystok — Cracovia 5:2 (19′ Pietuszewski, 55′ Pululu, 73′ Romanczuk, 82′ Pozo, 88′ Rallis – 15′ Stojilkovic, 20′ Kakabadze)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,818FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ