3. runda Australian Open, jednego z najważniejszych turniejów w kalendarzu tenisowym. Po jednej stronie liderka światowego rankingu Iga Świątek, po drugiej Cristina Bucșa, która w poprzednich rundach pokonała Evę Lys oraz Biancę Andreescu. Hiszpanka przebrnęła przez eliminacje, wygrała z dwoma rywalkami w turnieju głównym i… trafiła na ścianę. Iga okazała się bezlitosną nauczycielką, dającą lekcję tenisa.
O różnicy klas przekonaliśmy się już w pierwszym secie
Iga Świątek wygrała go 6:0, oddając rywalce ledwie 6 punktów! Deklasacja w 22 minuty, sytuacja rzadko spotykana na tym poziomie. Bucșa wyglądała na bezradną względem świetnie dysponowanej Polki. Co ważne, Iga nie zamierzała dawać przeciwniczce taryfy ulgowej, była w pełni skoncentrowana i skupiona na meczu.
Set numer dwa to powtórka z rozgrywki, z jedną różnicą – Hiszpanka ugrała jednego gema. Nie chcemy snuć teorii spiskowych, ale mamy wrażenie, że Iga koniec końców uznała, że warto dać przeciwniczce chwilę radości. Bucșa po wygranym gemie została zresztą nagrodzona brawami ze strony widowni. Jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi – to był jej wielki sukces w tym starciu. Dominacja Świątek była tak potężna, że nie miała właściwie nic do powiedzenia. Polka potrzebowała niecałej godziny, by zameldować się w 4. rundzie Australian Open.
W niej Świątek zmierzy się z Eleną Rybakiną, która pokonała Danielle Collins
Po takim występie trudno dziwić się, że to Iga jest główną faworytką turnieju. Oczywiście, grała przeciwko rywalce z eliminacji, ale to nie była przypadkowa dziewczyna, tylko tenisistka, która zapracowała by dojść do 3. rundy. Tam jednak trafiła na znakomicie dysponowaną Igę, która dała jej cenną lekcję tenisa na najwyższym światowym poziomie.