57 dni Bayernu pod wodzą Tuchela. Od potęgi do pośmiewiska

O ostatnich 57 dniach z historii Bayernu Monachium można pisać książki. Oliver Kahn i Hasan Salihamidzić postanowili zaprezentować światu poradnik, jak jedną decyzją zmarnować sezon, który zapowiadał się na spektakularny sukces. Klub uchodzący za najrozsądniej zarządzany na świecie, dziś musi modlić się, czekając na starcie Borussii Dortmund z Augsburgiem. Zwycięstwo BVB sprawi, że podopieczni Thomasa Tuchela po przegraniu batalii o Ligę Mistrzów i Puchar Niemiec, prawdopodobnie zanotują także klęskę w Bundeslidze. Trener, który miał być lepszą wersją Juliana Nagelsmanna, wpakował drużynę na kurs kolizyjny z górą lodową. Bayern tonie, a orkiestra dalej stara się grać radosną melodię.

REKLAMA

Problem jest, do winy nikt się nie poczuwa

Wszystkie decyzje zostały podjęte zgodnie z naszą najlepszą wiedzą i przekonaniem. Thomas Tuchel potrzebuje przygotowań przedsezonowych z drużyną, wtedy wszystko będzie lepsze.

Powyższe słowa Hasana Salihamidzicia udzielone wczoraj „SkySports” brzmią kuriozalnie. Skoro wszystko jest tak oczywiste, a Tuchel potrzebuje okresu przygotowawczego z zespołem, to… po cóż było zatrudniać go na ostatniej prostej przed najważniejszymi spotkaniami sezonu? Przecież to jest nielogiczne. Osoby odpowiadające za zmianę trenera, która miała miejsce pod koniec marca, nie podjęły ryzykownej decyzji. One świadomie strzeliły sobie w kolano. Były szkoleniowiec m.in. Chelsea i PSG został „spalony” w oczach dziennikarzy i kibiców. Postawiono przed nim wielkie oczekiwania, a okazało się, że on sam nie jest w stanie doskoczyć do poprzeczki. Teraz każde jego niepowodzenie spotyka się z falą krytyki, która zalewa Monachium. To się szybko nie zmieni, a działacze, licząc, że w nowym sezonie dojdzie do resetu i Tuchel spokojnie będzie mógł pracować, chyba nie rozumieją realiów tego klubu.

Bayern pod wodzą Nagelsmanna nie był idealną maszyną, jednak zmierzał we właściwym kierunku. Ktoś najwyraźniej uznał, że robi to zbyt wolno i nie ma gwarancji sukcesu. Z Tuchelem kroczy od wpadki do wpadki, a działacze próbują ratować własne tyłki, wmawiając, że ich decyzja była słuszna. Okej, zastanówmy się nad ich tokiem myślenia. Nowy trener potrzebuje czasu i wzmocnień. Ma to sens. Tylko skoro Bayern potrzebuje klasowego środkowego napastnika i to jest największy problem, to czemu takowego nie kupiono Nagelsmannowi? Julian był zły, ale Thomas jest super, tylko nie ma odpowiednich graczy? No cóż… Bawarczycy obawiali się, że ktoś sprzątnie im spod nosa idealnego szkoleniowca, bo Tuchel był kuszony przez konkurencję? Nijak nie pasuje to do rozsądnie zarządzanego klubu, który myśli o czymś więcej niż kolejne spotkanie. Pojawiła się „super okazja” to robimy rewolucję, która może pogrążyć latami budowany zespół. I pogrąża!

Bayern z Tuchelem na ławce z 11 spotkań przegrał 4

Fatalny wynik? Owszem, ale jest jeszcze jedna kwestia, która nie daje nam spokoju. Postawa Bawarczyków w drugich połowach spotkań. Jak radził sobie Bayern w ciągu drugich 45 minut pod wodzą Tuchela?

  • 1:2 z BVB (3 celne strzały)
  • 0:1 z Freiburgiem (1 celny strzał)
  • 1:0 z Freiburgiem (4 celne strzały)
  • 0:2 z City (4 celne strzały)
  • 0:1 z Hoffenheim (7 celnych strzałów)
  • 1:1 z City (3 celne strzały)
  • 0:3 z Mainz (1 celny strzał)
  • 2:0 z Herthą (5 celnych strzałów)
  • 2:1 z Werderem (2 celne strzały)
  • 4:0 z Schalke (4 celne strzały)
  • 0:3 z Lipskiem (2 celne strzały)

Wczorajsze starcie z RB Lipsk było idealnym przykładem obecnego stanu Bayernu Monachium. Bawarczycy mieli przewagę w pierwszej połowie, widać było luz w ich grze, stosunkowo szybko wyszli na prowadzenie. Ten mecz trzeba było zamknąć w pierwszych 45. minutach, tym bardziej że rywal wyglądał słabo.

Gdybyśmy przyjrzeli się tym 11 spotkaniom, to większość z przeciwników w pierwszych połowach była tłem dla Bayernu. No może poza mocnym City. Przychodziła druga połowa i zawodnicy z Monachium stawali. Tak, to problem, że RB Lipsk strzeliło 3 gole, ale nie mniej przerażające, że Bawarczycy oddali ledwie 2 celne strzały! Przy pełnych trybunach na własnym terenie, Bayern powinien dominować rywala, tymczasem w pewnym momencie stał się tłem i raził bezradnością. Co zrobił z tym szkoleniowiec? Absolutnie nic.

Tuchel nie radzi sobie w przerwach spotkań i nie umie reagować z ławki

W którym meczu dał impuls do zmian? Kiedy Bayern po przerwie zagrał lepiej niż w pierwszej połowie? Piłkarze przestawali grać, trener załamywał ręce i tyle. Nie było żadnej reakcji na gola Laimera. Bawarczycy stracili gola na 1:1 i wyglądali, jakby ich baterie zostały rozładowane do zera.

Przerażające, że Bawarczycy w tak krótkim czasie zmienili się z zespołu, przed którym rywale drżeli ze strachu na bezradną drużynę i fatalnej mentalności. Nie potrafią zareagować na niekorzystny wynik. Zapomnieli, jak zarządzać meczem. Nijak nie radzą sobie z dominacją w środku pola, o czymś takim jak pressing pod bramką rywala nikt już chyba nie pamięta. Wszelkie atuty, które pokazywał zespół pod wodzą Flicka a później Nagelsmanna wydają się prehistorią. Jeszcze niedawno czekając na mecz Bawarczyków, kibice zastanawiali się, ile goli wpakują przeciwnikom i jak efektowne padną gole. Dziś, Bayern wygląda jak grupa kopaczy, która najchętniej zakończyłaby już ten sezon i miała święty spokój.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,598FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ