5 powodów dlaczego Manchester City został mistrzem Anglii

Sezon Premier League jeszcze się nie skończył, ale najważniejsze rozstrzygnięcie już poznaliśmy – mistrzem Anglii został Manchester City, który obronił tytuł sprzed roku. Co zadecydowało o tym, że zespół Pepa Guardioli znowu okazał się najlepszy? Oto 5 czynników, które odróżniały Obywateli na tle konkurencji.

REKLAMA

Manchester City już tu był

W obecnym sezonie jedynym konkurentem dla Manchesteru City w walce o tytuł mistrza Anglii był Arsenal. Dla tej grupy Kanonierów z Mikelem Artetą u sterów było to pierwsze przetarcie w wyścigu o najwyższe laury i ten młody zespół nie potrafił w końcówce sezonu wytrzymać tempa, które narzucił Manchester City. Ekipa Pepa Guardioli przyzwyczaiła, że w kluczowym etapie wrzuca najwyższy bieg i praktycznie się nie myli. Dla wielu zawodników był to już piąty sezon, w którym walczą o mistrzostwo (i piąty raz skutecznie). Kevin De Bruyne, Ilkay Gundogan, Bernardo Silva, John Stones, Ederson, Kyle Walker i Phil Foden byli już częścią zespołu, który zdobywał pierwszy tytuł pod wodzą Guardioli w 2018 roku. Mahrez, Rodri, czy Ruben Dias też mają pokaźne doświadczenie w grze o trofea.

Manchester City przesiąkł mentalnością zwycięzców. Mentalnością, w której drugi jest pierwszym przegranym. Mentalnością, w której wygrywasz nie po to, aby się cieszyć, ale po to, by na drugi dzień mieć spokój. Utrzymując takie nastawienie na przestrzeni 38 kolejek nie przechodzisz obok meczów, a dzięki swojej jakości rzadko się potykasz.

Manchester City był najrówniejszy

W tym momencie płynnie przechodzimy do punktu drugiego. Dzięki doświadczeniu z gry o tytuł w poprzednich latach Manchester City nauczył się grać w stylu ułatwiającym wygranie ligi. Wygrywać mecze „na zimno”, nie dajac rywalom powąchać własnego pola karnego, nie podłączając ich do prądu. W Arsenalu, na przestrzeni całego sezonu, było bardzo dużo emocji. Momentów zbiorowej euforii, jak gole w doliczonym czasie gry w meczach z Aston Villą oraz Bournemouth, ale także załamań, jak dwukrotne wypuszczenie z rąk dwubramkowego prowadzenia tydzień po tygodniu (najpierw z Liverpoolem, potem z West Hamem).

Oczywiście, Manchester City też zaliczał potknięcia, ale był stabilny emocjonalnie. Potrafił kontrolować mecze w sposób, w jaki nie potrafił żaden inny zespół. Od pierwszego gwizdka pewnie zmierzał po swoje, utrzymywał tempo i wchodził na swoje obroty, a piłkarze nie gubili koncentracji. Manchester City był jak maszyna. Ścigający ich Arsenal natomiast jak człowiek.

Doświadczenie trenerskie

Jeśli trenerem twojego zespolu jest Pep Guardiola to o wyniki w lidze możesz być spokojnym. To był jego 14 sezon w karierze trenerskiej i 11 mistrzostwo kraju. Przez długi czas wydawało się, że jego uczeń (Mikel Arteta), który porady nauczyciela połączył ze swoimi przekonaniami stworzył zespół bardziej energiczny, dynamiczny, grający z większym polotem, jednak Guardiola w kluczowym momencie znalazł to, czego szukał. W fazie posiadania piłki Manchester City przeszedł na ustawienie 3-2-2-3, gdzie John Stones wchodzi do drugiej linii, a cała linia obrony składa się z zawodników świetnie broniących i posiadających imponujące warunki fizyczne.

Pep Guardiola pomagał swojemu zespołowi jednak nie tylko przez kreowanie kolejnych nowych trendów taktycznych. Hiszpan dobrze wiedział, jak stymulować zespół wypowiedziami na konferencjach prasowych. Po zwycięstwie 4:2 z Tottenhamem, w którym do przerwy przegrywali 0:2 mówił, że nie poznaje swojego zespołu i nazwał piłkarzy określeniem „happy flowers”. Po skierowaniu zarzutów w stronę klubu od samej Premier League odnośnie do naruszeń zasad finansowych Guardiola stworzył narrację, jakoby byli oni ofiarami, a zespół od tego czasu nie przegrał ani razu.

Zmiana roli Johna Stonesa

Jak już wspomnieliśmy w poprzednim akapicie – John Stones od około połowy marca zaczął pełnić hybrydową rolę. Na początku bez piłki grał jako prawy obrońca, a w fazie jej posiadania stawał się dodatkowym pomocnikiem obok Rodriego. Ostatnio zmieniła się pozycja Anglika jedynie w defensywie, ponieważ jest on środkowym obrońcą.

Odkąd Pep Guardiola wynalazł Johna Stonesa w tej roli – Manchester City gra znacznie lepiej i wszedł na poziom nieosiągalny dla innych. Hiszpan zrobił to jednak w samą porę, ponieważ wcześniej próbował wielu rozwiązań, ale nie wszystko działało tak, jak należy. Kyle Walker nie jest stworzony do gry w centrum boiska. Świetnie schodząc do środka spisywał się natomiast 18-letni Rico Lewis, ale brakowało mu pewności w defensywie. Guardiola próbował w tej roli nawet Bernardo Silvę, ale jego braki na pozycji lewego obrońcy w momencie, gdy zespół nie miał piłki były wykorzystywane przez rywali. W końcu Pep znalazł jednak układ idealny i jego zespół odjechał na ostatniej prostej.

Erling Haaland

Jeśli w swoim składzie masz zawodnika, który w 33 meczach strzelił 36 goli to o wiele łatwiej zdobyć tytuł. Paradoksalnie przez wiele miesięcy pojawiały się głosy, że Norweg sprawił, iż Obywatele grają gorzej niż w poprzednim sezonie, co też sugerowała średnia punktowa. Niemniej jednak, zespół musiał nauczyć się gry z „9-tką”, która nie cofa się tak często pod grę, nie bierze tak aktywnego udziału w akcji, ale jest zabójcza w polu karnym. Kiedy wszystko się zgrało – Manchester City zaczął wyglądać na zespół bez słabych punktów.

REKLAMA

Erling Haaland w swoich debiutanckim rozgrywkach już pobił rekord liczby goli w jednym sezonie w historii Premier League. O ile we wcześniejszych latach odpowiedzialność za zdobywanie bramek rozkładała się zazwyczaj po równo na całą ofensywę, tak teraz The Citizens mają jednego zawodnika, na którym mogą polegać zawsze. Z kimś takim, z zawodnikiem, który strzela średnio częściej niż raz na mecz dużo łatwiej zdobyć mistrzostwo.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ