W 35. kolejce Serie A na Stadio Olimpico czekało nas hitowe starcie pomiędzy Romą a Juventusem. Stara Dama mogła jeszcze bardziej zbliżyć się do powrotu do Ligi Mistrzów, natomiast Roma walczyła o ustabilizowanie piątego miejsca w tabeli premiującego grą w Champions League.
Pierwsze uderzenie w tym meczu oddał Frederico Chiesa. Włoch znalazł sobie miejsce przed polem karnym i strzelił na bramkę Svilara, jednak nieznacznie chybił. W 7. minucie po świetnym pressingu szansę miał Vlahović. Serb otrzymał piłkę na jedenastym metrze i uderzył z pierwszej piłki, ale futbolówka minęła bramkę Romy. Gospodarze starali się utrzymywać piłkę i wywierać presję na drużynie Allegriego. Po chwili zaczęło to przynosić zamierzone efekty. W 11. minucie piłkę na głowie miał Kristensen. Oddał pozornie niegroźny strzał, który przeleciał nad głową Wojciecha Szczęsnego i odbił się od poprzeczki.
Roma była bardzo blisko objęcia prowadzenia, chciała dopiąć swego i zrobiła to
W 15. minucie po zamieszaniu w polu karnym piłka odbiła się pod nogę Romelu Lukaku, który oddał silny strzał w środek bramki i otworzył wynik spotkania.
Juventus próbował odpowiedzieć, zbliżył się do pola karnego gospodarzy, ale nie był w stanie oddać nawet celnego strzału. Pomimo tego drużyna Allegriego nie odpuszczała, co w końcu się opłaciło. W 32. minucie miejsce na dośrodkowanie stworzył sobie Chiesa i dograł w pole karne, gdzie odnalazł się Bremer, który mocnym strzałem głową wyrównał wynik meczu.
Roma chciała jak najszybciej odzyskać prowadzenie. W 35. minucie wywalczyli rzut wolny, do którego podszedł Dybala, jednak uderzył nieco ponad poprzeczką. Juventus również miał swoje okazje. Do takiej w polu karnym doszedł Locatelli, który uderzył głową, ale piłka widocznie poszybowała ponad bramką. W 44. minucie gospodarze wywalczyli kolejny stały fragment gry przed polem karnym. To uderzenie Dybali było jednak o wiele gorsze i nie sprawiło najmniejszych problemów Wojciechowi Szczęsnemu. Tak zakończyła się pierwsza połowa, co oznaczało, że sprawa wyniku pozostaje otwarta.
Zalewski i Milik na murawie
W drugiej połowie na boisku pojawił się Nicola Zalewski, który zmienił Paulo Dybale. Pierwszą okazję w drugiej części spotkania miał Federico Chiesa. Włoch minął dwóch rywali, zrobił sobie miejsce przed polem karnym i uderzył lewą nogą, jednak piłka odbiła się tylko od słupka. Juventus nie zwalniał tempa, kontrolował grę i szukał swoich okazji do zdobycia gola. Roma natomiast była niepewna, zupełnie inna niż w pierwszej połowie. W 62. minucie na bramkę Svilara kolejny strzał oddał Chiesa i tylko świetna interwencja bramkarza Romy uchroniła gospodarzy przed stratą bramki. Następnie, po niepotrzebnej stracie piłki, szansę miał Gatti, ale strzał obrońcy gości poleciał wysoką ponad bramką rzymskiej drużyny. Minutę później Roma stworzyła sobie sytuację z niczego. W polu karnym świetną piłkę otrzymał Pellegrini, jednak uderzenie zblokowała defensywa Juve. Po zdobytym rzucie rożnym kapitalną okazję miał Kristensen, ale Wojciech Szczęsny nie pozwolił, aby piłka wpadła do strzeżonej przez Polaka bramki.
Roma, poprzez przetrzymywanie piłki na połowie gości, zminimalizowała zagrożenie Juventusu i przejęła inicjatywę. W 76. minucie na boisku pojawił się Arkadiusz Milik, który zmienił niewidocznego Vlahovica. 3 minuty później świetną sytuację miał Locatelli, ale z jego strzałem poradził sobie Svilar. W 87. minucie fenomenalną okazję miał Moise Kean, ale po raz kolejny kapitalnie zachował się Mile Svilar. Remis wydaje się wynikiem sprawiedliwym, chociaż trudno uznać, że zadowala którąś ze stron.
Roma — Juventus 1:1 (Lukaku 15′ – Bremer 31′)
Autor: Miłosz Szumierz