Juventus przed spotkaniem z Fiorentiną notował serię pięciu meczów bez porażki. Dodatkowo w każdym z nich zanotował czyste konto i tylko jedno zakończyło się podziałem punktów. Rywalem „Starej Damy” byli podopieczni Vincenzo Italiano, którzy przed meczem zajmowali 7. miejsce w ligowej tabeli i dość pewnie rozgościli się w jej górnej części. Fiołki to zespół, który każdemu potrafi urwać punkty i napsuć krwi. Przekonało się o tym między innymi Napoli czy Atalanta. Dlatego Juventus chcąc podtrzymać swą serię zwycięstw, miał przed sobą niezbyt łatwe zadanie.
Inne pomysły na grę
Ten mecz idealnie pokazywał zderzenie dwóch innych filozofii trenerskich. Z jednej strony mieliśmy drużynę dobrze zorganizowaną przede wszystkim w obronie oraz opierającą się szybkiego przenoszenia piłki na pod bramkę przeciwnika. Z drugiej zespół, który skupia swoją uwagę na posiadaniu piłki i ciągłym nacisku na ataki. Juventus vs Fiorentina — Massimiliano Allegri vs Vincenzo Italiano.
Skupiając się jednak na wydarzeniach boiskowych, to od początku spotkania przewagę miała drużyna „Violi”. Gospodarze tworzyli sobie coraz to groźniejsze okazje, lecz nie byli w stanie przełamać turyńskiego muru. Gdy wydawało się, że bramka dla gospodarzy to kwestia czasu to piłkarze Massimilano Allegriego postanowili wyjść z akcją. Znakomicie wyszli spod pressingu rywala i kilkoma podaniami przedostali się pod pole karne przeciwnika. Składną akcję w 10. minucie na swojego pierwszego gola w barwach Juventusu zamienił Fabio Miretti.
Po straconym golu piłkarze Fiorentiny zdecydowanie przejęli kontrolę nad spotkaniem. To oni byli większość czasu w posiadaniu piłki. Tak jakby za szybko podopieczni Massimiliano Allegriego cofnęli się pod swoją bramkę, broniąc korzystnego wyniku. Jednak w atakach gospodarzy brakowało zrobienia czegoś nadzwyczajnego. Były one bardzo przewidywalne i proste do rozszyfrowania dla obrony Juventusu. Piłkarze Vincenzo Italiano musieli wznieść się na wyżyny swoich możliwości, jeśli chcieli znaleźć drogę do bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego. Chęci i jakości odmówić nie można, lecz brakowało finalizacji, a przede wszystkim spokoju w kluczowych momentach.
Najważniejszy jest wynik
W całej pierwszej połowie Juventus oddał jeden strzał, który oczywiście znalazł drogę do siatki. Fiorentina cisnęła w drugiej połowie, lecz jej próby na nic się zdawały. Geniusz tkwi w prostocie. Dla trenera „Starej Damy” najważniejszy jest wynik. Nieważne jak on zostanie osiągnięty. Massimiliano Allegri wie, jak ustawić swój zespół, aby ten szczelnie bronił. Goście wyglądali na kolektyw nie do przejścia. Nie tylko w obronie, ale też w linii pomocy. Fiorentina nie była w stanie przebić się przez ten mur. Można było odnieść wrażenie, że ten mecz mógłby trwać jeszcze kilka dni bez przerwy, a piłkarze Vincenzo Italiano dalej nie potrafiliby znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego.
Momentami można było się zastanawiać jaką minutę meczu mamy. Juventus dosłownie całą drugą połowę się bronił. Zaczynało to wyglądać jak desperacja, a nie plan taktyczny. Wynik wynikiem, ale tak naprawdę goście bronili się od 10. minuty spotkania. Potrafili zrobić pojedyncze zrywy, lecz zdecydowanie one zostały przyćmione przez liczne ataki Fiorenitny, a przede wszystkim przez ich ciągłe posiadanie piłki. Ponoć zwycięzców się nie sądzi, a w tym meczu jednego gola więcej miał Juventus. To zwycięstwo sprawia, że „Stara Dama” umacnia się na drugiej pozycji w ligowej tabeli, tracąc dwa punkty do liderującego Interu Mediolan. Fiorentina z kolei spada na 8. lokatę.
Fiorentina — Juventus 0:1 (Miretti 10′)