Pojedynek Ruchu Chorzów z Puszczą Niepołomice mógłby definiować wyświechtane hasło „meczu o 6 punktów”. Obie drużyny potrzebowały zwycięstwa, by ratować swój ligowy byt. Niebiescy bardziej, bowiem mają gorszy dorobek punktowy, jednak zwycięstwo Korony Kielce wymusiło także konieczność wygranej zespołu Tomasza Tułacza.
Katusze od początku do końca
Starcie zdecydowanie przypominało wcześniejszy mecz Korony ze Stalą Mielec. Brakowało w nim bowiem konkretnych sytuacji bramkowych. Tak naprawdę, ciekawie zrobiło się dopiero po godzinie gry, gdy po wrzutce Jakuba Serafina w poprzeczkę uderzył Artur Craciun. Ruch Chorzów próbował znaleźć drogę do siatki Oliwiera Zycha, ale całe spotkanie przypominało nierówną walkę z przeznaczeniem. Puszcza była dobrze ustawiona w defensywie, Niebiescy nie potrafili znaleźć sposobu na jej rozmontowanie. Nawet gdy pojawiła się szansa strzelenia gola (Dadok w 81. minucie), to kończyła się mocno niecelną próbą. Ten mecz bolał. Piłkarzy Ruchu Chorzów, którzy byli totalnie bezradni. Zawodników Puszczy Niepołomice, którzy nie byli w stanie zrobić nic więcej niż bronić wymęczonego remisu. Wreszcie widzów, którzy oglądali marne widowisko dwóch prawdopodobnych spadkowiczów.
Czy możemy odmówić gospodarzom zaangażowania? Absolutnie nie. Jeśli jednak w takim meczu oddaje się łącznie 4 celne uderzenia (z czego tylko jedno Ruchu), to trudno marzyć o wygranej. To mogła być ostatnia, decydująca szansa dla Niebieskich, by wrócić do walki o utrzymanie. Biorąc pod uwagę wspomniane zwycięstwo Korony, strata do kielczan wynosi w tym momencie 7 punktów. Momentem meczu niech będzie czerwona kartka w doliczonym czasie gry dla Dadoka za uderzenie rywala w twarz. Ruch nie tylko nie wygrał, ale dodatkowo solidnie wykartkował skład, co utrudni zadanie w nadchodzącym spotkaniu z Pogonią Szczecin.
Niby remis, a jednak mamy wrażenie, że w tym meczu przegrali wszyscy. No może poza Koroną Kielce.