Gdy przychodził do Lechii Gdańsk w 2014 roku, był młodzieżowym reprezentantem Austrii, mającym za sobą udane występy w rezerwach i ekipie U-19 Bayernu Monachium. Wydawało się wówczas, że ekipa z Pomorza dokonuje znakomitego wzmocnienia. Kevin Friesenbichler nie przebił się co prawda z Dumie Bawarii, a po podpisaniu kontraktu z Benfiką od razu oddano go na wypożyczenie, ale wyglądał na zawodnika z ogromnym potencjałem. Lechia mogła jedynie pomarzyć, by zatrzymać u siebie takiego gracz. Dziś, po ponad 7 latach przerwy Kevin ponownie związał się z gdańskim klubem.
Kariera Austriaka nie potoczyła się zgodnie z oczekiwaniami
Owszem, w barwach Lechii uzbierał 5 goli w 16 spotkaniach, a następnie związał się z Austrią Wiedeń. Miał tam kilka solidnych sezonów – w najlepszym zaliczył 8 trafień i 9 asyst. Jednocześnie, wydaje się, że jego potencjał powinien pozwolić na więcej.
Finalnie odbił się od VfL Osnabrück z 2. Bundesligi (swoje zrobiła wówczas kontuzja kolana), a w 2021 roku wylądował w lidze łotewskiej. Na zdecydowanie niższym poziomie znów miał okazję regularnej gry i w 2022 roku brał udział w 19 golach dla RFS. Tym sposobem zwrócił na siebie uwagę Lechii Gdańsk, która poszukiwała wzmocnienia ataku. Mając 28 lat ponownie trafia do miejsca, z którego miał się wybić do świata wielkiego futbolu. Jasne, nie jest jeszcze piłkarskim emerytem, ale pewnej poprzeczki nigdy nie przeskoczył – w Gdańsku będzie musiał udowodnić, że stać go na więcej niż występy w słabej lidze łotewskiej.
Kevin Friesenbichler to obecnie mocno zagadkowa persona
Zapowiadał się na jakościowego napastnika, ale szczytem jego kariery są do dziś występy w Austrii Wiedeń. Niestety, niezłe statystki w lidze łotewskiej nie są żadnym wyznacznikiem formy. Lechia nie podejmuje jednak wielkiego ryzyka. Trudno dziś przypuszczać jak istotnym wzmocnieniem będzie Friesenbichler. Najprawdopodobniej za jego angażem nie stoi duży wydatek, co jest kluczowym aspektem transferu.