Sergey Krivets należał do mistrzowskiej ekipy Lecha Poznań z sezonu 2009/10. W latach 2010-2012 uzbierał aż 86 występów dla Kolejorza. Z kolei jego dorobek w niebiesko-białych barwach wyniósł ostatecznie 8 bramek i 14 asyst. Nie ma co ukrywać, że białorusiński pomocnik zrobił wówczas niezłą furorę w Ekstraklasie. Dwa lata w stolicy Wielkopolski wystarczyły, by zwiększyć swoją wartość rynkową aż dwukrotnie (dane z portalu transfermarkt), a następnie zapracować sobie na kontrakt w chińskiej piłce. 11 lat minęło od momentu podniesienia przez niego pucharu za mistrzostwo Polski z Lechem. Dzisiaj? Jest kapitanem drugiego zespołu.
Stary, poczciwy Sergey Krivets
Nie oszukujmy się, mało który zawodnik z tamtego Lecha nie byłby dzisiaj ciepło przywitany na Bułgarskiej. Krivets do Polski wrócił w 2016 roku, ale to już nie był ten sam piłkarz, którego zapamiętaliśmy. Na początku tego okresu reprezentował Wisłę Płock, a już rok później przeniósł się do Gdyni. W zaprzyjaźnionej z Lechem Arce Krivets również za długo miejsca nie zagrzał. Na moment wrócił do swojej ojczyzny, by z kolei zimą tego roku wrócić dumnie do Poznania. Z tym aneksem, że do rezerw Lecha Poznań, a nie pierwszej drużyny.
35-letni weteran okazał się ważną postacią II-ligowych rezerw Kolejorza. W poprzednim sezonie wybiegał na boisko 19 razy, notując przy tym liczby w postaci 4. bramek i 4. asyst. Natomiast w obecnych rozgrywkach ma już za sobą 17 spotkań, z 2. golami i 3. ostatnimi podaniami na koncie. W dodatku na murawę wychodzi jako kapitan drużyny. Przykład dla młodych? Owszem. Można chyba śmiało powiedzieć, że całkiem niespodziewanie Sergey stał się czołową postacią drugiego zespołu Lecha Poznań. Drużyna nie tylko zyskała dobrego zawodnika, z którym plasuje się na 5. miejscu w tabeli, ale również gościa z przeszłością, od którego można czerpać garściami doświadczenie aż miło.
Fot. Wikipedia/Roger Gorączniak — CC 3.0