Dlaczego Gareth Southgate trzyma się planu, który nie działa?

Anglia wczoraj rozegrała czwarty mecz na tym turnieju. Po każdym z nich zbierała krytykę za niewykorzystywanie swojego potencjału ofensywnego i okropnie nudną grę. W rezultatach wszystko się zgadza, ponieważ pokonując Serbię oraz remisując z Danią i Słowenią wygrali grupę, a w 1/8 finału po dogrywce wyeliminowali Słowację. Każdy jednak widzi, że kontynuując taką grę Anglicy mogą wyłożyć się na każdej przeszkodzie. Dlaczego Gareth Southgate uparcie więc trzyma się taktyki, która nie działa?

Zmiany na jednej pozycji

10 zawodników w reprezentacji Anglii rozpoczynało każdy z czterech meczów w podstawowym składzie. Między słupkami niezmiennie stoi Jordan Pickford, a czwórkę obrońców tworzą – od prawej – Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi oraz Kieran Trippier. Przed nimi operuje Declan Rice, a jeszcze wyżej – Jude Bellingham. Na prawym skrzydle ustawiony jest Bukayo Saka, na lewym (na przedmeczowej grafice) Phil Foden, a w roli środkowego napastnika Harry Kane. Jedyną pozycją, na której selekcjoner dokonywał zmian w wyjściowej jedenastce jest środkowy pomocnik ustawiony obok Rice’a. Turniej rozpoczynał Trent Alexander-Arnold, który przetrwał dwa mecze. Na trzecie grupowe spotkanie ze Słowenią wyszedł już Conor Gallagher, ale po 45 minutach został zdjęty z boiska i zastąpił go Kobbie Mainoo, który ożywiając grę Anglików zapracował sobie także na występ rozpoczynający zmagania Anglików w fazie pucharowej.

REKLAMA

Przy skali talentu, jaką posiadają Synowie Albionu w całej kadrze, która pojechała na turniej do Niemiec oraz mocno rozczarowującej grze, jaką prezentują przede wszystkim w ofensywie jest to aż zdumiewające, że Gareth Southgate ciągle trzyma się tych samych nazwisk i bardzo podobnego systemu dokonując jedynie drobnych korekt. Goniąc wynik ze Słowacją przeszedł na ustawienie 4-4-2, a potem Anglicy bronili prowadzenia w 5-4-1, Saka w trakcie 120 minut grał na prawym skrzydle, lewej obronie oraz prawym wahadle. W meczu ze Słowenią natomiast Foden grał szerzej niż w pozostałych spotkaniach, Trippier nie zapędzał się tak mocno do ofensywy, a Kane częściej schodził głęboko po piłkę. Kibice oczekiwali jednak bardziej radykalnych zmian.

Dlaczego?

Pytanie zadane w tekście jest raczej retoryczne, ponieważ obecnie chyba nikt nie rozumie decyzji Garetha Southgate’a. Niemniej jednak, na podstawie prawie 8 lat prowadzenia reprezentacji i czwartego wielkiego turnieju, na którym dowodzi kadrą narodową mamy świadomość, jak 53-latek postrzega futbol. Od zawsze był on trenerem bardzo pragmatycznym, dla którego o wiele bardziej liczyła się defensywa niż ofensywa. Mimo kontuzji Harry’ego Maguire’a, który był zaufanym żołnierzem Southgate’a i podstawowym graczem na wszystkich trzech wielkich imprezach reprezentacyjnych pod wodzą obecnego selekcjonera oraz braku naturalnego lewego obrońcy Anglicy mieli statystycznie najlepszą defensywę w fazie grupowej EURO 2024. Stracili jednego gola (po świetnym strzale z dystansu Mortena Hjulmanda), co było gorszym wynikiem tylko od Hiszpanów, natomiast współczynnik goli oczekiwanych straconych (xGC) sugerował, że Anglia dopuściła rywali do najmniej jakościowych sytuacji. I to ze sporą przewagą nad reprezentacjami, które uplasowały się tuż za ich plecami.

Braki personalne w linii obrony mogły również doprowadzić selekcjonera do pomysłu bardziej zachowawczej gry. Cole Palmer, który w poprzednim sezonie miał udział przy 42 golach w poprzednich rozgrywkach na swoją pierwszą szansę z ławki musiał czekać do trzeciego turniejowego meczu, ponieważ nie jest odpowiednio zdyscyplinowany w defensywie, a jego konkurent na prawym skrzydle, Bukayo Saka nigdy nie zapomina o pracy bez piłki i wspieraniu bocznego obrońcy. Podobny nawyk u Pepa Guardioli nabył już także Phil Foden (choć np. Anthony Gordon – inny lewoskrzydłowy znajdujący się w kadrze Anglików – jest znany z jeszcze cięższej pracy w obronie). Rice stanowi tarczę ochronną przed linią obrony, a Bellingham jak na pozycję nr 10 jest bardzo dobry w defensywie.

Gareth Southgate nie zmienia strategii

Gareth Southgate przyjął taką strategię i już jej nie zmienia. Jeśli w fazie grupowej nie przetestował innych rozwiązań (a bardzo dobra okazja do tego była w ostatnim starciu ze Słowenią) to wątpliwe, że w fazie pucharowej zacznie eksperymentować. Anglia ma być bardzo solidna w defensywie i liczyć na indywidualności z przodu, których ma całą masę. Jeśli założymy, że występ ze Słowacją, która wykreowała ponad 2 xG (z czego ponad połowę z dwóch strzałów) był wypadkiem przy pracy to pierwsza część planu jest realizowana zgodnie z założeniami.

Prawdopodobieństwo wygrania Mistrzostw Europy samą defensywą jest jednak bardzo niewielkie, a to obecnie próbuje zrobić Anglia. W ofensywie żaden piłkarz nie gra choćby w połowie na miarę swoich umiejętności. Przywiązując o wiele większą wagę do defensywy Gareth Southgate powinien mieć świadomość, że musi również stworzyć odpowiednie warunki dla ofensywnych gwiazd, aby te mogły wykorzystać swoje atuty. Aktualnie nic takiego nie ma miejsca. Declan Rice jest pomocnikiem niemal kompletnym, ale akurat przyjmowanie piłki między liniami, plecami do przeciwnika, jest jego mankamentem, a tak ustawia się w rozegraniu piłki. W efekcie Anglia buduje akcje po obwodzie. Phil Foden i Jude Bellingham nie otrzymują podań szukając sobie miejsca za formacją pomocy. Bukayo Saka otrzymując piłkę przy linii bocznej od razu ma rywala na plecach.

Gareth Southgate nie potrafi skonstruować zespołu, który potrafiłby atakować pozycyjnie

Być może jego problemem jest fakt, że najlepsi angielscy piłkarze są stworzeni do takiej gry i w klubach funkcjonują w systemach, które nastawione są na ataki pozycyjne, a nie szybkie przejścia z defensywy do ofensywy. Cały ofensywny kwartet – Kane, Bellingham, Saka i Foden – to piłkarze, którzy wolą otrzymać futbolówkę do nogi, a nie na wolne pole. Harry Kane w Tottenhamie był bardzo efektywnym napastnikiem w kontratakach, ale potrzebował wokół siebie szybkich graczy, którzy startują za plecy obrońców. Podobnie jest w przypadku Jude’a Bellinghama, który potrafi wykorzystać przestrzeń zdobywając teren prowadzeniem piłki, ale również musi mieć komu zagrać piłkę.

TVP Sport w serwisie X

Postawienie na najlepszych piłkarzy ofensywnych w podstawowej jedenastce sprawiło, że Anglia została pozbawiona balansu. Jest złożona z puzzli, które do siebie nie pasują, ale Southgate na siłę próbuje skoordynować je ze sobą nie patrząc czy w pudełku znajdują się brakujące elementy. Dlatego też liczby ofensywne reprezentacji Anglii są tak żenujące. Współczynnik goli oczekiwanych (xG), strzały i uderzenia w światło bramki – we wszystkich tych statystykach Anglicy są w dolnej ósemce wśród 24 reprezentacji grających na EURO. Bez poprawy ofensywny, nawet mimo bardzo łatwej drabinki, football nie wróci do domu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,111FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ