_04_(cropped).jpg){kind=link}
Sevilla znowu to zrobiła! Los Nervionenses pod wodzą Jose Luisa Mendilibara tym razem pokonali Athletic Club de Bilbao na ich własnym stadionie. Wszystko dzięki bramce Lucas Ocamposa zdobytej w doliczonym czasie gry.
Mecz bez większej historii
Tak naprawdę gdyby nie gol Ocamposa w 90+2. minucie spotkania, dzisiejsza rywalizacja pomiędzy Athletikiem a Sevillą została by zapomniana bardzo szybko. To był typowy „mecz walki”, w którym obie drużyny skupiały się przede wszystkim na tym, aby bramki nie stracić. Ewentualne trafienie było tu wyraźnie rozpatrywane jako bonus, gdyż żadnej ze strony nie zależało na wygraniu pojedynku za wszelką cenę.
Bardzo dobrze odzwierciedlały to statystyki. Łącznie 10 strzałów przez ponad 90 minut gry, w tym jeden celny – uderzenie Ocamposa z rzutu karnego. W dodatku blisko połowa meczu toczyła się w środkowej części boiska, bez wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki pod polem karnym jednej czy drugiej drużyny. Wszystko wskazywało na to, że naprawdę ciekawy na papierze mecz zakończy się bezbramkowym remisem.
Fatalny błąd Alvareza, Sevilla kontynuuje zwycięską passę
Jednak jak już wspomniałem na wstępie – od zupełnej bezbarwności spotkanie uratował doliczony czas gry. Katastrofalny błąd w obronie popełnił Yeray Alvarez. Hiszpan najpierw stracił panowanie nad futbolówką, a następnie próbował się ratować nieudolnym wślizgiem. Zamiast trafić w piłkę, najpierw trafił w nogi Lucasa Ocamposa. Liczne próby przekonania arbitra Hernandeza Hernandeza do niepodyktowania jedenastki nic nie wskórały. W 90+2. minucie do wykonania rzutu karnego podszedł poszkodowany i zamienił prezent od rywali na gola dającego wygraną Sevilli.
To już czwarte zwycięstwo z rzędu zespołu Jose Luisa Mendilibara oraz siódmy mecz bez porażki od kiedy 62-latek objął stery na Ramon Sanchez Pizjuan. W ten sposób za moment może okazać się, że Sevilla zamiast walki o utrzymanie, włączy się w rywalizację o europejskie puchary.