Spotkanie pomiędzy New York Knicks a San Antonio Spurs otworzyło coroczny Christmas Day, w trakcie którego rozgrywane są najbardziej elektryzujące rywalizację. Jedno z nich zdecydowanie można było zobaczyć w mecce koszykówki, czyli Madison Square Garden.
Od samego początku spotkanie było niezwykle wyrównane. Drużyny wymieniały się kolejnymi udanymi akcjami. Spurs, którzy pomimo ogromnego progresu dalej są o wiele słabszą drużyną od Knicks, grali naprawdę świetnie, w czym ogromna zasługa Victora Wembanyamy (pick-n-rolle z Chrisem Paulem wydawały się nie mieć końca) oraz Jeremiego Sochana.
Spurs byli blisko
Na 3 minuty przed końcem Jeremy Sochan trafił niezwykle ważną trójkę i doprowadził do remisu 109-109. Na ten rzut błyskawicznie odpowiedział Miles McBride trafiając zza łuku. Gdy minutę później Chris Paul trafił oba osobiste, wynik wynosił 112-111 dla Knicks. To był jednak koniec marzeń dla Spurs, ponieważ Mikal Bridges postanowił zamienić się w Kobiego Bryanta trafiając dwa fadeaway’e zdobywając ostatecznie 41 punktów (najlepszy występ strzelecki w barwach Nowego Jorku). Pomimo trójki Chrisa Paula, drużyna z Teksasu musiała obejść się smakiem, przegrywając 117-114.
Oprócz wielkich występów wspomnianego wyżej Bridgesa oraz Wembanyamy (42 punkty, 18 zbiórek, 4 asysty, 4 bloki) po raz kolejne należy pochwalić polskiego skrzydłowego. Sochan zaliczył 21 punktów, 9 zbiórek oraz 2 asysty. Polak świetnie wspomagał ofensywę swoimi zasłonami, a także świetnie zbierał piłki. Był również niezwykle efektywny, ponieważ trafił 8 z 10 oddanych rzutów. Jeremy wygląda na gotowy produkt pomimo tego, że wciąż się rozwija. Jest niezwykle ważnym elementem drużyny oraz drugim najlepszym po Wembanyamie zawodnikiem drużyny w defensywie. Nie jest on jeszcze zawodnikiem na poziomie All-star, ale wszystko wskazuje na to, że za rok lub dwa Sochan będzie mógł znaleźć się w gronie najlepszych zawodników w lidze.
aut. Miłosz Szumierz