Sezon 21/22 w wykonaniu zarówno Atletico, jak i Joao Felixa jeszcze do niedawna można było określać mianem olbrzymiego rozczarowania. Ostatnie tygodnie jednak były dla mistrza Hiszpanii całkiem udane, a Portugalczyk zaczął błyszczeć na boisku. Czy Felix w końcu będzie potrafił zachwycać kibiców z większą regularnością?
Cena gra rolę
Przygoda Joao Felixa z madryckim klubem trwa już trzeci sezon. W ciągu całego pobytu 22-latka w Hiszpanii przypominana jest kwota, za którą Atletico sprowadziło Portugalczyka do siebie. 126 mln € będzie się ciągnąć za Felixem prawdopodobnie do końca kariery. Praktycznie każdy kibic ma świadomość, że Joao to piekielnie utalentowany gracz, potrafiący myśleć na boisku w nieszablonowy sposób. Każdy też zdaje sobie sprawę z tego, że dotychczas Portugalczyk nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Joao przychodził do Madrytu jako potencjalny następca Antoine’a Griezmanna. Od samego początku było widać drzemiący w nim potencjał, który przejawiał się w pojedyńczych genialnych zagraniach czy dryblingach. Od początku jednak brakowało w poczynaniach Portugalczyka regularności. Pojawił się też problem z pełnym zrozumieniem taktycznych ram ustalanych przez Diego Simeone.
Szorstka przyjaźń
Oba z wyżej wymienionych problemów ciągną się za Felixem właściwie do tej pory. Gdy wydawało się, że Portugalczyk łapie regularność, po kilku dobrych meczach trafiały się okresy posuchy przeplatane kontuzjami. Najbardziej obiecująco Joao wyglądał chyba na początku sezonu 20/21, kiedy to regularnie trafiał do siatki i zaliczał asysty, a całe Atletico zaskakiwało rywali ofensywnym usposobieniem. Gdy jednak przyszło kolejne załamanie formy, a samo Atletico wróciło do swoich korzeni, rzadko zdarzały się okazje, by zachwycać się dyspozycją Felixa.
Drugą kwestią jest szorstka relacja, jaka łączy piłkarza Atletico z jego trenerem. Diego Simeone od początku podkreślał, że Portugalczyk dysponuje niebagatelnymi umiejętnościami, ale że wymaga od niego więcej pracy i dyscypliny taktycznej. Felix z kolei irytował się na Cholo, że ten nie daje mu wystarczająco dużo swobody. Nie raz oglądaliśmy również wyrazy niezadowolenia, gdy Joao był w swoim mniemaniu przedwcześnie ściągany z boiska. Biorąc to wszystko pod uwagę, wiele osób uważa, że Atletico Madryt nie jest odpowiednim miejscem dla portugalskiego talentu.
Ruszyła maszyna?
Ostatnio jednak ciężko nie zauważyć, że forma Atletico, jak i samego Felixa poszła w górę. Cztery ostatnie spotkania przyniosły Porugalczykowi 4 bramki i asystę. Nie ulega wątpliwości, że między innymi dzięki Joao kibice Atletico mogą jeszcze nie spisywać tego sezonu na straty. Po ostatnim ligowym zwycięstwie nad Betisem, w którym Felix ustrzelił dublet, Diego Simeone wypowiedział o swoim zawodniku takie słowa:
„Wszyscy potrzebują czasu. [Joao] wykonuje wszystko, o co go prosimy. Pokazuje na boisku to, co miał od zawsze: instynkt strzelecki, talent, umiejętność gry 1 na 1, szybkość, umiejętność gry głową, pracę w defensywie…”
Diego Simeone po spotkaniu z Realem Betis, tłumaczenie własne
Felix prezentuje się ostatnio naprawdę obiecująco i marzeniem każdego fana Rojiblancos jest, by Portugalczyk wreszcie potrafił na dłużej ustabilizować formę. Nie ma co jeszcze obwieszczać sukcesu, ponieważ już takie zrywy w wykonaniu Joao w barwach Atletico widzieliśmy. Wtedy po kilku dobrych meczach przychodził kryzys, dochodziła jakaś kontuzja i znów Portugalczykowi była wypominana kwota, za jaką trafił na Wanda Metropolitano. Może jednak to jest ten moment? Może teraz Joao Felix zostanie na dłużej jednym z liderów mistrza Hiszpanii? Jak Antoine Griezmann za najlepszych lat będzie wnosił do maszyny Diego Simeone bramki, kreatywność i nutkę fantazji?
Dziś kolejna szansa, by się pokazać, Atletico podejmuje u siebie Cadiz. Takie spotkania jawią się jako doskonała szansa na to, by budować swoją pozycję, pewność siebie oraz by w perspektywie czasu na dłużej zagościć w grupie czołowych piłkarzy Europy. Umiejętności, aby tego dokonać, Joao Felix posiada od dawna. Czas, by zrobić z nich użytek.