Po zmianie trenera polskich zawodników czekało trudne wyzwanie. W pierwszym meczu mieli zmierzyć się z drużyną Holandii. Kibice nie dawali im większych szans na zwycięstwo, ale Polacy zagrali całkiem przyzwoite spotkanie i udało im się wywalczyć w Rotterdamie cenny punkt.
Od początku nerwówka
Od początku meczu zarówno Holendrzy, jak i Polacy starali się stwarzać sytuacje pod bramkami rywali. Niestety, już w pierwszych minutach Łukasz Skorupski miał pełne ręce roboty. Piłkarze trenera Ronalda Koemana raz po raz ostrzeliwali naszą bramkę i tylko dzięki świetnym interwencjom polskiego bramkarza wynik pozostawał bezbramkowy. W końcu jednak defensywa biało-czerwonych skapitulowała. Po bardzo dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Denzel Dumfries dopadł do piłki i efektowną główką umieścił ją w siatce.
Stracony gol nie podłamał Polaków. Podopieczni nowego selekcjonera starali się doprowadzić do remisu. Piotr Zieliński spróbował strzału z dystansu, ale piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Do przerwy obie drużyny miały jeszcze swoje okazje, lecz żadna nie zdołała zmienić wyniku. Do szatni Holendrzy schodzili prowadząc 1:0 po bramce Dumfriesa.
Druga połowa zaczęła się spokojnie, lecz szybko inicjatywę ponownie przejęli gospodarze. Oranje atakowali coraz mocniej, a Polacy rzadko przenosili grę na połowę rywala. Wydawało się, że zdobycie gola przez biało-czerwonych graniczy z cudem. A jednak – w 80. minucie Matty Cash zdecydował się na potężne uderzenie z dystansu i ku zaskoczeniu wszystkich piłka wpadła do siatki, dając Polsce wyrównanie 1:1.
Stracony gol podrażnił Holendrów, którzy rzucili się do jeszcze bardziej zaciekłych ataków. Do końca meczu starali się odzyskać prowadzenie, ale polska defensywa wytrzymała napór. Spotkanie w Rotterdamie zakończyło się remisem, który dla biało-czerwonych był cennym i dość niespodziewanym rezultatem.
Polska – Holandia 1:1 (Cash 80’ – Dumfries 28’)