Legia Warszawa po wygraniu kolejnego meczu z rzędu w europejskich pucharach musiała pojechać do Mielca, gdzie były do wywalczenia ważne punkty, albowiem, prócz Rakowa Częstochowa, cała czołówka ligi zgubiła w tej kolejce punkty. Miejscowa Stal mimo znajdowania się w dolnej części tabeli PKO BP Ekstraklasy nie zamierzała zwieszać głowy, tylko podjęła rękawicę rzuconą przez Legionistów. Mielczanie dwukrotnie przegrywali, ale zdołali się podnieść i finanie doprowadzili do tego, że Legia w 17. kolejce nie zdobyła kompletu punktów.
Ofensywne starcie
Od samego początku mogliśmy zobaczyć, że Stal Mielec nie zamierza się przed Legią położyć. Już na początku gospodarze podeszli wysoko, lecz Wojskowi szybko zdążyli odbić piłeczkę. Głównie tworzyli sobie przewagę na skrzydłach, jednakże pierwsza bramka padła po ataku środkiem. Legioniści odebrali piłkę Robertowi Dadokowi na połowie mielczan, Wojciech Urbański rozprowadził piłkę do Marca Guala, a ten wyłożył ją na prawą stronę do wbiegającego w pole karne Ryōya Morishity. Japończyk dopadł do futbolówki i przerzucił ją nad interweniującym Jakubem Mądrzykiem. Legia prowadziła więc od 12. minuty.
Ryōya Morishita! 🔥 @LegiaWarszawa prowadzi w Mielcu, a Japończyk cieszy się z gola! 👏
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 1, 2024
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3, CANAL+ PREMIUM i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/LGXXfKeKtS
Problem stołecznej drużyny był jednak taki, że ta nie potrafiła przejąć całkowitej kontroli nad spotkaniem. Piłkarze Stali potrafili wyjść z groźnym atakiem, choć zazwyczaj byli za wolni w swoich poczynaniach. Długi czas podejmowania decyzji, a następnie przy wprowadzaniu jej w życie powodował, że rywale odczytywali ich zamiary i skutecznie powstrzymywali ofensywne zakusy. Mimo to mielczanie się nie poddawali, starając się szukać swoich szans, podchodząc z pressingiem już w polu karnym Legii. I przyniosło to nawet pożądany efekt w 25. minucie. Radovan Pankov zakręcił się w miejscu naciśnięty przez Sergiya Krykuna, co spowodowało w konsekwencji odbiór piłki przez Białorusina i faul Serba. Sędzia Karol Arys po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł więc Piotr Wlazło i doprowadził do remisu. Głupie zachowanie stopera Legii spowodowało, że podopieczni Goncalo Feio stracili skromną przewagę, jaką wypracowali sobie w czasie pierwszego kwadransa.
Co zrobił Radovan Pankov?! 🤯 Fatalny błąd obrońcy Legii poskutkował rzutem karnym dla @FksStalMielec! 🚨 Z jedenastu metrów trafił Piotr Wlazło! 🎯
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 1, 2024
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3, CANAL+ PREMIUM i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/hAhNLBkMlL
Oznaczało to, że Legioniści musieli znów się brać do roboty, aby wrócić jak najszybciej do stanu prowadzenia. Ciężar gry postanowił wziąć na siebie Ruben Vinagre. Portugalczyk był w końcowych minutach jednym z najaktywniejszych zawodników gości. Najpierw mając trzech przeciwników na plecach, zdołał się obrócić w polu karnym i oddać niecelny strzał. A później posłał z lewej flanki dwie świetne wrzutki. Obie zostały zmarnowane przez jego kolegów z drużyny – Steve’a Kapuadiego oraz Guala. Wojskowym nie udało się więc wykorzystać momentu przewagi, co mogło mieć konsekwencje w dalszych fragmentach meczu.
Łukasz Wolsztyński bohaterem
Wydawało się, że Legia wyjdzie na drugą połowę nabuzowana i chętna jak najszybciej wyjść na prowadzenie, lecz wyglądało to tak, jakby bardziej na bramkę chętna była Stal. Gospodarze podchodzili wysoko i tworzyli sobie dużo sytuacji. Bywało tak, że Legioniści byli przywarci do muru i bronili się we własnym polu karnym. A wybicia tuż sprzed swojej bramki zaliczyli Vinagre i Paweł Wszołek.
Z biegiem czasu Legia wróciła na swoje tory, jednak miała problem z przejściem mieleckiej defensywy. Wiele robić próbował Gual, lecz zamiast na grze, to skupiał się na komentowaniu decyzji trójki sędziowskiej, za co został ukarany żółtą kartką. Choć trzeba przyznać rację Hiszpanowi, że w jednej z sytuacji faktycznie był faulowany, kiedy to po świetnym podaniu prostopadłym od Urbańskiego mógł wyjść na czystą pozycję do strzału. Mimo wszystko ofensywne podejście Legii zaowocowało bramką, choć niemała w tym zasługa Wlazło. Obrońca Stali pośliznął się we własnym polu karnym, przez co nadepnął Augustyniaka i sprokurował rzut karny. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany, zamieniając ją na bramkę, lecz Jakub Mądrzyk wcale daleki od obronienia strzału nie był.
Rafał Augustyniak trafia z rzutu karnego! 🎯 @LegiaWarszawa prowadzi w Mielcu! 🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 1, 2024
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3, CANAL+ PREMIUM i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/RhH8cx2KKt
Mielczanie znów przegrywali i znów musieli starać się zaatakować rywali. Już wcześniej pokazywali, że ich dyspozycja dnia pozwala na wyprowadzanie ciosów, a później to tylko potwierdzali. Groźnie pod bramką Gabriela Kobylaka zrobiło się po dośrodkowaniu Krykuna i zgraniu wzdłuż bramki przez Barta Esselinka. Wpakować piłkę do bramki starali się Dadok na spółkę z Krystianem Gettingerem i chyba sami sobie przeszkodzili, bo efektem ich „współpracy” było przeniesienie futbolówki ponad poprzeczką. Nie była to jednak jedyna tak dobra okazja na gola, gdyż niedługo później Esselink uderzał z niedalekiej odległości w słupek. Gol wyrównujący nie chciał jednak paść. A odpowiedzieć na to starała się takżę Legia, jednak Kacper Chodyna nie dał rady skierować piłki do bramki po podaniu od Vinagre’a.
Do końcowych minut mielczanie szukali możliwości na doprowadzenie do remisu i udało im się dopiero w doliczonym czasie gry. Błąd przy łapaniu piłki po strzale głową Wlazło popełnił Kobylak, z czego skrzętnie skorzystał wpuszcozny na boisko chwilę wcześniej Łukasz Wolsztyński. Napastnik Stali Mielec strzelił tym samym 1000. gola w historii klubu w Ekstraklasie i dał remis swojemu zespołowi.
Legia zapłaciła cenę za niewykorzystane sytuacje, a gospodarze w końcu zdołali dopiąć swego. Nie można im zabrać tego, że w przeciągu całego meczu stworzyli sobie wiele szans i któraś z kolei wreszcie przyniosła efekt.