Jagiellonia nadal niepokonana. 6 goli w starciu ze Słoweńcami

Czwartkowy wieczór rozpoczynało dla polskiego kibica starciem Jagiellonii z Celje. Ekipa z Białegostoku tym spotkaniem rozpoczynała swój wyjazdowy przemarsz, w którym będzie musiała pojechać do aż pięciu różnych miast. Od początku meczu zarówno goście jak i gospodarze nastawili się na bardzo otwarty i ofensywny futbol. Defensywy grały w tym spektaklu role co najwyżej epizodyczne.

Trudny początek meczu

Na samym starcie Słoweńcy całkowicie przejęli inicjatywę na boisku. Żółto-czerwoni mocno cofnęli się na swoją połowę, a każda kolejna akcja przeciwników zapała w głowach polskich kibiców czerwoną lampkę. Wszelkie obawy ziściły się w 7. minucie meczu, kiedy z najbliższej odległości do pustej bramki piłkę skierował Zec. Gdy wydawało się, że ten gol jedynie doda skrzydeł gospodarzom, goście zaczęli chwytać rytm.

REKLAMA

Niecałe pół godziny później Jagiellonia postanowiła odgryźć się swojemu rywalowi. Dobry rajd z prawej strony boiska dał polskiej drużynie karnego, kiedy Pululu został sfaulowany przez Nemanicia. Gracz z Angoli nie wykorzystał jedenastki, ale dobitka z najbliższej odległości nie pozostawiła już nikomu złudzeń. Żubry miały w pierwszej połowie masę okazji, by wyjść na prowadzenie, ale nieskuteczność niestety raziła w oczy.

Jak trwoga to do… Imaza

Drugie 45. minut rozpoczęło się niemal tak samo, jak pierwsze. Słoweńcy całkowicie zdominowali polski zespół, spychając go do głębokiej defensywy. Niecałe 10. minut po rozpoczęciu drugiej połowy, gospodarze rozklepali rywali, a Nieto pewnym strzałem wyprowadził ich na 2:1. Tym razem jednak Celje nie popełniło już błędu z pierwszej połowy, dalej całkowicie kontrolując obraz gry.

Gdy wydawało się, że z biegiem czasu gra Jagi prezentuje się coraz gorzej, na ratunek postanowił wyruszyć… Imaz! Hiszpan przyjął piłkę w okolicy 40. metra, podprowadził ją w okolice pola karnego i bardzo pewnym strzałem nie dał szans golkiperowi rywali. Goście złapali rytm i tym razem to oni zaczęli przeważać w tym meczu.

W 78. minucie ta przewaga została przypieczętowana. Hansen dobrze przyjął podanie od Imaza, zamarkował strzał, a następnie z dziesięciu metrów posłał piłkę po ziemi na długi słupek, wyprowadzając żółto-czerwonych na prowadzenie. Po raz pierwszy tego wieczoru ekipa z Polski miała przewagę, ale i tym nie mogliśmy cieszyć się zbyt długo.

Ledwie dwie minuty później po uderzeniu jednego z graczy rywali z najbliższej odległości podczas próby interwencji piłkę do własnej siatki skierował Dieguez. Czas mijał, na tablicy wyników wciąż mieliśmy remis, a obie ekipy otwierały się coraz bardziej, przez co końcowy rezultat ciągle wisiał na włosku.

Remis, który w końcowym rozrachunku może cieszyć

Pomimo aż sześciu goli w tym meczu, widz wcale nie miał poczucia, że wszystkie dogodne sytuacje zostały wykorzystane. Obie ekipy bywały bardzo nieskuteczne, ale mimo tego potrafiły strzelić sobie po aż trzy gole. Jagiellonia co prawda pierwszy raz w tej edycji LKE nie wygrała, ale mimo tego ten punkt jest bardzo cenny. Celje natomiast po czterech meczach ma na swoim koncie tylko cztery oczka, a dzisiejsza strata dwóch potencjalnych punktów może zadecydować o braku ich ewentualnego awansu.

Celje — Jagiellonia 3:3 (Zec 7′, Nieto 53′, Dieguez sam. 80′ – Pululu 34′, Imaz 70′, Hansen 77′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,761FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ